Kofta na pytanie, czy zagłosuje w wyborach 10 maja, odpowiedziała:
„W jakich wyborach? W maju? Wolne żarty. Przecież to nie wybory, ale zabawa w kółko i krzyżyk. Tylko, że to w czasach COVID, ten krzyżyk może być na grobie listonosza, albo kogoś kogo kto się zarazi podczas oddawania głosu. W urnach znajdziemy ciała”.
- Elektorat PiS-u karnie zagłosuje i jeśli my odpuścimy Duda wygra w cuglach, w pierwszej turze. A to tak, jakbyśmy dali Kaczyńskiemu zwycięstwo w prezencie. Z drugiej strony wzięcie udziału w głosowaniu, to firmowanie bezprawnego działania - analizuje pisarka, konkludując, że tak czy owak „śmierdzący gó*no" się do niej przyczepi.
Rozmówczyni Elizy Michalik zasugerowała też, że opozycja nie powinna teraz dążyć do przejęcia władzy i rządzić. - PiS powinien sam wypić piwo, którego nawarzył - tłumaczy Kofta.
Na koniec wywiadu przyznaje, że „PiS ma cholerne szczęście”.
Koronawirus spadł im z nieba, tak samo zresztą, jak katastrofa smoleńska. Wiem, że to, co teraz mówię dla wielu będzie bardzo kontrowersyjne, ale uważam, że koronawirus pomaga PiS, w wielu wymiarach w bardzo podobny sposób, jak pomogła mu katastrofa smoleńska
- powiedziała Kofta, kończąc wywiad. Zabrakło zatem wyjaśnienia, w jakim wymiarze obóz rządzący może „wspomagać się” koronawirusem czy katastrofą smoleńską.
Tragedię sprzed 10 laty przywołał też europoseł Koalicji Obywatelskiej Radosław Sikorski, goszcząc w programie Moniki Olejnik „Kropka nad i”. Odnosząc się do majowych wyborów prezydenckich wskazał, że „to je tupolewizm”. Co miał na myśli?
- Tupolewizm polegał na tym, że polecieli „na wariata” i kilkadziesiąt osób zginęło. Teraz idą „na wariata” do tych wyborów i mogą zginąć tysiące. Każda dodatkowa śmierć, która wyniknie z tych wyborów, będzie na sumieniu Kaczyńskiego i PiS
- mówił.