Czy PiS wprowadziło wielką feministyczną rewolucję na polską wieś? Samo pytanie może wydać się szokujące. A jednak badaczki dają na nie pozytywną odpowiedź, co może zgorszyć wszystkie strony naszych politycznych sporów. Autorki raportu „Mieszkanki wsi w działaniu, lokalne rewolucje” piszą: „Miniona dekada przyniosła boom aktywistyczny w polskich wsiach. W stosunkowo niedługim czasie zarejestrowały się tysiące kół gospodyń wiejskich (KGW). Było to możliwe dzięki wprowadzeniu nowych regulacji w 2018 r., które nadały KGW status prawny i zapewniły regularne wsparcie finansowe”. Od tamtego czasu – czytamy na fejsbukowej stronie Funduszu Feministycznego – dzięki nowym regulacjom i dotacjom rządu PiS liczba kół gospodyń wiejskich wzrosła niemal dwukrotnie: „W 2025 r. działa ich już około 18 tys. Tylko w tym roku ARiMR przeznaczyła na nie 155 mln zł”.
PiS doinwestowało III sektor na wsi
Dodam od siebie: to zupełnie inna perspektywa niż ta, która w doinwestowaniu KGW widziała tylko polityczne narzędzie rządzącej wówczas prawicy. Lewicowe badaczki uderzają również w tę strunę, ale bardziej interesują je zmiany, fenomen znacznego wzrostu kobiecej aktywności w małych, lokalnych wspólnotach, odkąd tylko pojawiło się kierunkowe, publiczne wsparcie. Otwarte pozostaje pytanie, czy obecnej władzy, która tak chętnie szła do władzy z nader feministyczną śpiewką na ustach, uda się podtrzymać ten trend. Czy wkrótce wiejskie organizacje III sektora, bazujące na realnej oddolnej działalności, nie dowiedzą się, że „pieniędzy nie ma i nie będzie”?
Po trzecie – to spotkania międzypokoleniowe: na zdjęciach z lokalnych wiejskich imprez widać, że współtworzą je i uczestniczą w nich kobiety i mężczyźni z wielu pokoleń. Częściej chyba jednak kobiety: od seniorek po nastolatki, zwykle w średnim wieku. Tego rodzaju aktywność ma ważny wymiar integracyjny. Dziś nawet dalej położone od miast wioski zmieniają się za sprawą suburbanizacji – ten proces już dawno nie dotyczy tylko najbliższych terenów podmiejskich i wiejskich wokół największych polskich metropolii. Współczesna suburbanizacja rozlała się tak szeroko, że czasem to klasyczne deweloperskie osiedla, które przypominają mocno osobne kolonie, czasem – jednorodzinne domy, ale nowego typu: z garażem, ale bez klasycznych gospodarskich pomieszczeń. Koła gospodyń wiejskich dają nowym mieszkankom i mieszkańcom szanse na lepszą integrację i alternatywę do spędzania czasu w domu przed telewizorem lub szukania niższej i wyższej kultury w większych miastach.
Raport Funduszu Feministycznego
Autorki raportu „Mieszkanki wsi w działaniu” opisują to bardziej szczegółowo. Pozwolę sobie na dłuższy cytat: „Działalność w organizacjach daje im energię, radość i poczucie sprawczości. W swoich miejscowościach widzą, że dzięki ich wysiłkom zachodzą zmiany i poprawia się jakość życia. W organizacjach znajdują ciekawe zajęcie (np. na emeryturze) lub wytchnienie od obowiązków opiekuńczych. Mogą dzielić się tym, co przez lata zdobyły – umiejętnościami, talentami, doświadczeniem i zaufaniem innych. Dla wielu kobiet wejście do organizacji jest ratunkiem przed osamotnieniem, a nawet kryzysami psychicznymi. Pomaga odzyskać wiarę we własne siły i znaleźć przestrzeń do samorozwoju”.
Raport jest mocno lewicowy, zwraca baczną uwagę także na kwestie osób LGBT+, migrantek i uchodźców, ale kontekst jest znacznie szerszy. Badaczki wskazują na liczne formy działalności, które stały się o wiele łatwiejsze dla kół gospodyń wiejskich dzięki strukturalnym i finansowym zmianom wprowadzonym przez rząd PiS w 2018 r. Jeszcze jeden cytat z tego dokumentu: „Ważną motywacją jest również pragnienie samorozwoju. Kobiety organizują liczne warsztaty (rękodzieło, stolarstwo, samoobrona, makijaż), zajęcia sportowe i wyjazdy rekreacyjne. Uczestniczą w szkoleniach, aby podnosić kwalifikacje w zakresie działalności społecznej i pozyskiwania grantów. Rozwijają nowe umiejętności (np. zielarstwo, kulinaria), które pozwalają im rozszerzać działalność”.
Raport Funduszu Feministycznego zwraca uwagę na fenomen kompletnie przeoczony w debacie publicznej, szczególnie w jej radykalnie anty-PiS-owskiej, mainstreamowej wersji. Mówiąc nieco złośliwie, wielkomiejskie feministki mogą dzięki niemu odkryć świat, o którym zapewne niezbyt wygodnie było im mówić za poprzedniej władzy. Ostatecznie musiały to zapisać prawicowemu rządowi na mocny plus. Dodajmy do tego szaleńcze wręcz oskarżenia liberalnych polityków, że dofinansowanie kół gospodyń wiejskich to był wyłącznie akt politycznej korupcji. A przecież widać, że była to interesująca i udana inwestycja w polską wieś, w aktywizację społeczną kobiet z małych miejscowości. Co z tego zostanie w nadchodzącej wielkimi krokami epoce nowego, tuskowego zaciskania pasa? Dowiemy się prędzej niż później. O ile ktoś będzie chciał o tym głośno mówić w lewicowo-liberalnych mediach.
Polecamy weekendowe wydanie #GPC wraz z dodatkiem Niecodzienna Gazeta Polska oraz programem telewizyjnym na cały tydzień.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) November 27, 2025
Więcej na https://t.co/1HYRtWiDJA oraz w wygodnej e-prenumeracie na 📲https://t.co/5oUNtNfQBb pic.twitter.com/2H2HbO3Q3N