Sąd Rejonowy Katowice-Zachód oddalił wnioski prokuratury i Rzecznika Praw Dziecka w sprawie odebrania babci i wydania mieszkającemu w Belgii ojcu 4-letniej dziewczynki, któremu sąd w Brukseli przyznał prawa rodzicielskie – dowiedziała się Polska Agencja Prasowa od prezesa sądu. Sąd tym samym staje po stronie ojca, pomimo iż dziecko nie widziało go od trzech lat, a o toczącej się sprawie o opiekę nad dzieckiem zmarła już matka nie wiedziała (korespondencja wysyłana była na belgijski adres, gdzie nie mieszkała od lat).
Rzecznik Praw Dziecka domagał się natychmiastowego wstrzymania wykonania orzeczenia, które - jego zdaniem - jest sprzeczne z dobrem dziecka i spowoduje trwały uszczerbek na zdrowiu psychicznym małej dziewczynki.
Informację o postanowieniu przekazał prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód Grzegorz Grzyb, odnosząc się do pytań skierowanych kilka godzin wcześniej przez PAP. Przedstawił też stanowisko sądu w tej sprawie.
W toczącej się dyskusji publicznej osoby wypowiadające się zdają się nie zauważać istnienia obowiązujących przepisów prawa, które wyznaczają zakres kognicji Sądu Rejonowego Katowice-Zachód w Katowicach
– napisał prezes Grzyb.
Jak podkreślił, punktem wyjścia jest ustalenie jurysdykcji krajowej. W tej sprawie reguluje ją rozporządzenie Rady Unii Europejskiej z listopada 2003 r., które dotyczy uznawania i wykonywania orzeczeń w sprawach małżeńskich i rodzicielskich. Jak wskazuje sąd, zgodnie z art. 10 tego rozporządzenia – którego stronami są zarówno Polska, jak i Belgia - w przypadku bezprawnego uprowadzenia lub zatrzymania dziecka zostaje utrzymana jurysdykcja sądu w państwie członkowskim, w którym dziecko miało miejsce "zwykłego pobytu".
Małoletnia została bezprawnie uprowadzona przez matkę w Belgii do Polski. W takiej sytuacji w sprawach odpowiedzialności rodzicielskiej (...) zachowana została jurysdykcja państwa członkowskiego, w którym małoletnia miała miejsce zwykłego pobytu przed bezprawnym uprowadzeniem. W niniejszym przypadku krajem tym jest Belgia
– zaznaczył prezes.
Jak przypomniał, prawomocnym wyrokiem z 21 listopada 2017 r. sąd w Brukseli, po wniosku ojca, nakazał matce natychmiastowe przewiezienie dziewczynki z powrotem do Belgii i powierzenie jej ojcu. W konsekwencji katowicki sąd jest uprawniony do orzekania wyłącznie w zakresie wydania dziecka ojcu, zgodnie z obowiązkiem wynikającym z wyroku brukselskiego sądu, o co ojciec zwrócił się w trybie przewidzianym przez konwencję haską z 1980 r.; wszelkie kwestie opiekuńczo-wychowawcze powinien zgodnie z posiadaną jurysdykcją rozstrzygać sąd belgijski" – przekonywał prezes.
Sędzia Grzyb przypomniał, że wydane przez katowicki sąd postanowienie ze stycznia 2018 r. - o wydaniu dziewczynki ojcu – jest prawomocne, nie można go zaskarżyć i wiąże nie tylko strony i sąd, który je wydał, ale także inne sądy czy organy państwowe i inne osoby.
W ciągu ostatnich trzech dni dziewczynkę próbowano odebrać jej polskiej rodzinie dwa razy. W poniedziałek kurator sądowy odstąpił od tej czynności, bo dziewczynka zaniosła się płaczem i kurczowo trzymała się babci, nie chcąc iść z obcymi jej ludźmi. W środę przedstawiciel sądu zrezygnował ponownie, gdyż - jak stwierdził - ojca nie było w miejscu, w którym miało nastąpić odebranie dziecka od rodziny matki. Kobieta zmarła kilka miesięcy temu.
W pomoc polskiej rodzinie dziewczynki zaangażowało się Ministerstwo Sprawiedliwości, zastrzegając, że o tym, czy dziecko zostanie wydane, decydują sądy. Strona polska zaproponowała mediacje, by ojciec, który nie mówi po polsku, mógł spotykać się z córką i przyzwyczaić do siebie dziecko. Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik zaapelował do obu stron, by – dla dobra dziecka – doszły do porozumienia.