Funkcjonariusze i agenci komunistycznych służb wrócą do polskiej dyplomacji? Takie zagrożenie się pojawiło, bo Sąd Najwyższy wydał kuriozalną uchwałę – pozwalającą sądom na ignorowanie zapisów ustaw, jeśli uznają je za niezgodne z konstytucją. Orzeczenie jest autorstwa trójki sędziów, na czele z prezesem Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Piotrem Prusinowskim. Czyli tym, który dopuścił, aby Józef Iwulski nadal wydawał wyroki.
Na proces, który od kilku lat toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie, dotychczas mało kto zwracał uwagę, ale jego finał może mieć ogromne konsekwencje. Fatalne dla polskiej dyplomacji.
Chodzi o pozew Jarosława D. przeciwko Ministerstwu Spraw Zagranicznych. To były konsul generalny w Sankt Petersburgu i we Lwowie. Jego nazwisko można również znaleźć na liście osób należących w przeszłości do służby zagranicznej, które przyznały się do współpracy z komunistyczną bezpieką lub wręcz były jej funkcjonariuszami.
W grudniu 2018 r. przyjęto nowelizację ustawy o służbie zagranicznej, w której zapisano, iż w polskiej dyplomacji nie mogą pracować osoby z taką przeszłością.
„Złożenie oświadczenia o współpracy lub służbie było pozytywną przesłanką lustracyjną, a więc takie osoby musiały odejść z dyplomacji”.
- wspomina uczestnik prac nad nowelizacją.
Jarosław D. nie pogodził się ze zwolnieniem, zażądał od MSZ przywrócenia do pracy oraz odszkodowania. Podczas procesu warszawski sąd nabrał jednak wątpliwości i zwrócił się do Sądu Najwyższego z pytaniem prawnym. Sprawa trafiła do III wydziału Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
W międzyczasie przyłączył się do niej rzecznik praw obywatelskich, który de facto poparł argumenty Jarosława D, i jego pełnomocnika Ryszarda Kalisza. Przedstawiciel RPO przekonywał, iż osoby ujawniające związki z organami bezpieczeństwa PRL mogły liczyć na brak konsekwencji, bo ustawa lustracyjna przewiduje je tylko za podanie nieprawdy. Co równie mocno zaskakuje, według RPO zapis nowelizacji ustawy narusza zasadę zaufania obywateli do państwa, czyli łamie konstytucję.
Sprawę w Sądzie Najwyższym rozpoznawał trzyosobowy skład. Przewodniczącym został sędzia Piotr Prusinowski, razem z nim orzekały sędzie Jolanta Frańczak oraz Katarzyna Gonera.
Pierwsza dwójka należy do tej trzydziestki sędziów SN, którzy niedawno podpisali oświadczenie, w którym odmówili orzekania z sędziami mającymi nominacje obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Prusinowski to jednak przede wszystkim prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, a więc tej, w której w dalszym ciągu orzeka Józef Iwulski. Ten, który skazywał opozycjonistów w stanie wojennym, nie spełniał wymogów, aby zostać sędzią SN, ale za to został jednym z „obrońców demokracji”, a nawet podpisał wspomniane oświadczenie.
Sędzia Gonera natomiast w jawnym oświadczeniu potwierdziła, że od ponad 20 lat jest członkiem Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, a nieco krótszy staż ma w Stowarzyszeniu Sędziów „Themis”.
I właśnie ta trójka sędziów podjęła w miniony czwartek (17 listopada) uchwałę o niepokojącej treści:
„Sąd rozpoznający sprawę, pozbawiony możliwości skierowania do Trybunału Konstytucyjnego pytania prawnego w trybie art. 193 Konstytucji RP o zbadanie zgodności z Konstytucją RP przepisu ustawy stanowiącego podstawę rozstrzygnięcia w sprawie ze względu na przyczyny wskazane w art. 59 ust. 1 pkt 4 i ust. 3 ustawy z dnia 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (jednolity tekst: Dz. U. z 2019 r., poz. 2393), może pominąć przepis ustawy, jeśli uzna go za niezgodny z Konstytucją RP”.
Co to oznacza w praktyce? Nie chodzi jedynie o zagrożenie, że teraz agenci komunistycznych służb mogą spróbować wrócić do polskiej dyplomacji. Jest coś jeszcze. Również groźnego. Zacytujemy za serwisem Prawo.pl, który jako pierwszy poinformował o uchwale SN: „Czy sąd zamiast Trybunału Konstytucyjnego może odpowiedzieć na pytanie, gdy ustawodawca wyłączył badanie treści normatywnej przepisu? Sąd Najwyższy odpowiada twierdząco. Czy sposobem rozwiązania problemu może być ominięcie przepisu? Również na to SN odpowiedział twierdząco”.
Jeden z prawników zwrócił nam uwagę na inny ważny aspekt, wręcz zarzucił manipulację faktami w uzasadnieniu argumentacji.
„Stwierdzili, że ustawa już nie obowiązuje, bo została wykonana, czyli agenci i funkcjonariusze komunistycznych służb zostali wyrzuceni. I nie może podlegać kontroli Trybunału Konstytucyjnego. To nieprawda. Jeżeli skutki prawne ustawy są, to ewentualną niekonstytucyjność może orzec jedynie Trybunał. Oni nie powinni tego orzec, tylko przekazać sprawę TK”
- tłumaczy.
We wtorkowym wydaniu #GPC:
— GP Codziennie (@GPCodziennie) November 21, 2022
-#GrzegorzBroński: Kasta z Sądu Najwyższego pozwala łamać prawo
-#JanPzemyłski: Polska może zablokować nowe podatki w UE
-#AdrianSiwek: Opozycja nadal chce euro w Polsce
📍https://t.co/pVhIB4XoR4
// https://t.co/QI25BDHptz pic.twitter.com/r0WeybnJb5