Politycy będą chcieli podporządkować sobie sądownictwo, ale niezależności łatwo nie oddamy – mówi w wywiadzie dla „Rz” I prezes SN Małgorzata Gersdorf. Przyznaje, że sędziowie bywają aroganccy, brakuje im też obycia medialnego. Według niej sędziowie nie pobłażają kolegom, „nikt nikogo po plecach nie klepie”.
Pytana przez "Rzeczpospolitą", czy wierzy jeszcze w niezależność sądów i niezawisłość sędziów, Gersdorf mówi: "absolutnie tak".
Według I prezes SN „politycy będą chcieli podporządkować sobie sądownictwo, na ile się da, także SN”.
Po tym, co się stało w czerwcu, jesteśmy jednak dużo mocniejsi, pewniejsi. I niezależności łatwo nie oddamy
– powiedziała.
Pytana o postępowania dyscyplinarne (SN jest sądem dyscyplinarnym drugiej instancji) Gersdorf zaprzeczyła, by sędziowie pobłażali kolegom:
Nikt nikogo tu po plecach nie klepie, sędziowie do tych spraw są losowani, wyroki są surowe.
Co ciekawe, nie zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne wobec sędziego Waldemara Żurka za wystąpienie podczas demonstracji, w której brali udział również politycy.
Żurek nie tylko pojawił się na scenie, ale również przemawiał – zaraz po Grzegorzu Schetynie i Ryszardzie Petru. Usiłowaliśmy ustalić, czy taki występ nie podważa zasady apolityczności.
Jak dowiedzieliśmy się od sędziego Tomasza Szymańskiego, zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Krakowie, Żurek występował jako przedstawiciel Krajowej Rady Sądownictwa, która jest organem konstytucyjnym, a jednym z jej obowiązków jest występowanie w sprawach związanych z sądownictwem.
Gersdorf w rozmowie z „Rz” przyznała, że w polskich sądach dostrzega „niestety deficyt szacunku do człowieka i to po obu stronach stołu sędziowskiego". Dodała, że sędziowie bywają „niewychowani".
To trzeba zmienić, ale nie grożąc sędziom lub dokonując czystek
– przekonywała.