W 1945 r. w sercach Polaków jawiła się nadzieja, że po wypędzeniu brunatnego okupanta Polska będzie wolna. Tak się nie stało. Okupację narodowo-socjalistyczną zastąpił inny reżim - komunistyczny, którego funkcjonariusze wiedzieli, że są w Polsce obcy. Że niełatwo będzie stłamsić dążenia niepodległościowe Polaków. Bo w Polakach jest wielki duch, duch wolności, umiłowania niepodległości. Dlatego komuniści dokładali starań, aby naród zniewolić, upodlić, by tych, którzy stanowili w ich ocenie tzw. element niebezpieczny reedukować. Ich ofiarą byliście wy, żołnierze górnicy, wysyłani przez blisko 10 lat do niewolniczej pracy w warunkach urągających człowieczeństwu
Reklama
- mówił Kasprzyk.
Jak zaznaczył, komunistom nie udał się ten zamiar, "nie stłamsili ducha".
Jesteście tego najlepszym przykładem. Komunistom nie udało się pozbawić was godności i dumy, ducha i przywiązania do najpiękniejszej tradycji - tradycji niepodległościowej. I to wy zwyciężyliście. Dzięki waszej nieugiętej postawie, dumie, godności przetrwaliście tamte trudne lata i jesteście po dziś najpiękniejszym przykładem jak iść wyprostowanym wśród tych, którzy byli wtedy na kolanach. Za to bardzo wam dziękujemy
- zaznaczył p.o. szefa Urzędu ds. Kombatantów.
Zapowiedział także, że niebawem pod obrady parlamentu trafi rządowy projekt nowelizacji ustawy, która zrówna żołnierzy górników w uprawnieniach z innymi represjonowanymi.
Od 1949 r. w ramach zastępczej służby wojskowej zaczęto tworzyć bataliony pracy. Podstawą kwalifikowania poborowych do tego typu jednostek było pochodzenie społeczne, przeszłość polityczna, opinia miejscowej bezpieki i narodowość. Do katorżniczej pracy byli kierowani m.in. najmłodsi uczestnicy Powstania Warszawskiego, członkowie AK, NSZ oraz Zrzeszenia WiN. Byli też synowie powstańców śląskich i repatriantów z Kresów. Od pewnego okresu trzon batalionów stanowili synowie właścicieli gospodarstw rolnych.
Warunki pracy i warunki bytowe żołnierzy górników były katastrofalne. Żołnierzy zmuszano do pracy w kopalniach węgla kamiennego, uranu i w kamieniołomach. Podobnie jak więźniów, kierowano ich w najgorsze i najniebezpieczniejsze miejsca kopalni. Przymusowa "służba" trwała 2-3 lata. Górnicy pracowali nieraz 16, a zdarzało się, że i po 20 godzin na dobę.