Jestem zszokowana tą sytuacją - w ten sposób szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska skomentowała w rozmowie z dziennikarzami zatrzymanie funkcjonariusza Straży Marszałkowskiej. Poinformowała, że wystąpiła do komendanta Straży o usunięcie dyscyplinarne strażnika ze służby.
Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer poinformowała we wpisie na Facebooku, że w niedzielę, w czasie emisji jednego z programów TVN24 na adres kontaktowy stacji został przesłany mail z pogróżkami. W wiadomości poza wulgarnymi wyzwiskami pod jej adresem, znalazła się groźba o treści: „trzeba cie zabić jak tego złodzieja adamowicza” (Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska śmiertelnie ranionego w styczniu tego roku; pisownia oryginalna). W poniedziałek Radio Zet podało, że groźby te kierował funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej.
W komunikacie przekazanym Polskiej Agencji Prasowej, CIS poinformowało, że funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej z 19-letnim stażem został w poniedziałek zatrzymany przez Policję w związku z zawiadomieniem dot. kierowania gróźb karalnych pod adresem osoby publicznej. Wobec funkcjonariusza wszczęto postępowanie dyscyplinarne.
Do sytuacji odniosła się w rozmowie z dziennikarzami szefowa Kancelarii Sejmu.
- Jestem zszokowana tą sytuacją, tą wiadomością
- powiedziała.
Pytana, czy będą konsekwencję wobec komendanta Straży Marszałkowskiej, odpowiedziała: „Wobec osoby, która dopuściła się takich czynów będą konsekwencje”. Podkreśliła też, że wystąpiła do komendanta Straży o usunięcie dyscyplinarne ze służby podejrzanego strażnika.
Kaczmarska zaznaczyła też, że nie był to wysoko postawiony funkcjonariusz, ale szeregowy pracownik Straży Marszałkowskiej. Dodała także, że wszyscy funkcjonariusze są weryfikowani.
- Przechodzą testy, badania, weryfikację, pod względem bezpieczeństwa ABW, także wszystko ten pan miał przeprowadzone z procedurami, prawem i ustawą o Straży Marszałkowskiej
- powiedziała.
Lubnauer w rozmowie z dziennikarzami przyznała, że o groźbach dowiedziała się od policji. - Poproszono mnie, żebym się pojawiła na policji i podpisała zawiadomienie, bo nie można tego ścigać z informacji kogoś trzeciego, czyli musi osoba poszkodowana wystąpić o ściganie - powiedziała. - Rzeczywiście okazało się, że w ciągu kilkunastu godzin sprawca został aresztowany, natomiast to, co mnie zaskoczyło, tak jak wielu Polaków, że to jest przedstawiciel Straży Marszałkowskiej - dodała.