Komisja śledcza ds. VAT w poniedziałek przesłucha byłego ministra finansów za rządów Platformy Obywatelskiej - Polskiego Stronnictwa Ludowego, Jana Vincenta Rostowskiego. O co będzie pytany? – Dlaczego nie przywrócono 30-procentowej sankcji VAT, jaka była rola społecznych doradców w Ministerstwie Finansów w tworzeniu prawa – zdradza szef komisji Marcin Horała w wywiadzie z Polską Agencją Prasową.
Rostowski będzie – jak mówił szef sejmowej komisji śledczej Marcin Horała - jednym z ważniejszych świadków, ponieważ w latach 2007-2013 pełnił funkcję ministra finansów i odpowiadał za tzw. rozwiązania systemowe. W 2009 r. - jak twierdzi były wiceminister finansów i ekspert podatkowy prof. Witold Modzelewski - nastąpił gwałtowny i bezzasadny przyrost zwrotów podatku VAT, który nie miał żadnego uzasadnienia makroekonomicznego.
Zdaniem Modzelewskiego ówczesna władza ponosi odpowiedzialność za to, że powstał mechanizm, który spowodował utratę dochodów budżetowych i powstanie biznesu optymalizującego podatki. Podkreślił, że nie jest to efekt niewiedzy czy nieudolności, tylko złej woli osób. Uważa też, że wręcz "stworzono prawo tak, by stało się one źródłem zarobku dla kogoś".
O co będzie pan chciał spytać w poniedziałek byłego ministra finansów Jacka Rostowskiego?
Pana ministra Rostowskiego trzeba pytać właściwie o wszystko, bo on jest osobą absolutnie kluczową, jeśli chodzi o kwestie VAT. W tej chwili jest kilka wątków, które już się pojawiły w ramach prac komisji, o które trzeba spytać. Na przykład o rolę społecznych doradców w tworzeniu prawa podatkowego, na jakich zasadach byli oni do tego procesu powoływani.
Czy np. o przypadek pani Renaty Hayder?
Przede wszystkim. To jest również kwestia opóźnień we wprowadzaniu różnego rodzaju kluczowych przepisów. Na przykład odwróconego VAT na złom. Sprawa ta była w pełni rozpoznana i opisana już w roku 2009. Był gotowy projekt, rozpoczął się proces legislacyjny. Nagle wszystko niebywale spowolniło. Projekt został rozdzielony, a część dotycząca odwróconego VAT na złom uchwalona dwa lata później. Była także sprawa odwróconego VAT na elektronikę. Była taka sekwencja, że oficjalne stanowisko rządu w 2009 roku głosiło, że patrzymy na to sceptycznie, bo gdy odwrócony VAT jest wprowadzany w jednym kraju, to wyłudzenia są wypychane do innych. Mimo takiego stanowiska Polska nie sprzeciwiła się w roku 2010 roku takim decyzjom i odwrócony VAT wprowadziły Niemcy, Włochy, Austria. I nic się nie działo przez następne trzy lata. Była świadomość, wiedza, jakie będą skutki, ale nic się nie robiło. Na pewno więc będziemy o to wszystko pytać. Ale pytania będą dotyczyć także kwestii natury bardziej ogólnej. Np. jaka była w Ministerstwie Finansów świadomość problemu wyłudzeń VAT. Jak tłumaczono spadek wpływów z VAT albo wzrost zdecydowanie niższy, niż powinien być. Na pewno przedmiotem pytań będzie również kwestia pewnej praktyki działania ministra. Czy interesował się np. działaniem administracji skarbowej, wywiadu skarbowego. Myślę zatem, że materiału jest na wiele godzin.
Czy dziś dostrzega pan jakąś szczególną odpowiedzialność Rostowskiego w związku z luką VAT-owską?
Przede wszystkim to ogólna odpowiedzialność za cały ten obszar, za wszystkie osoby, które się nim zajmowały, czyli np. generalnego inspektora informacji finansowej, szefa Służby Celnej i innych. Wszystkie one były przecież powoływane i odwoływane na wniosek ministra. Chodzi o kwestie nadzoru nad ich działaniami, stawiania i rozliczania zadań. To jest też kwestia 30-proc. sankcji VAT, zniesionej z argumentacją, że jest to rozwiązanie sprzeczne z prawem europejskim. Działo się to jesienią 2008 roku. Po czym w styczniu 2009 roku jest orzeczenie ETS, potwierdzające, że 30-proc. sankcja za zawyżenie zwrotu lub zaniżenie zobowiązania podatkowego może obowiązywać. Ale nie było żadnej inicjatywy w tej sprawie przez kolejne lata. Będziemy więc o to pytać.
Czy o słowa Elżbiety Chojny-Duch, że szef gabinetu premiera Sławomir Nowak miał szczególny wpływ na powstawanie ustaw VAT-owskich również będą przedmiotem pytań?
Tak oczywiście. Tu trzeba zweryfikować, dlaczego tak się działo, na jakiej podstawie minister podejmował decyzje, że do udziału w takiej pseudoprocedurze zobowiązywał pracowników resortu.
Rozumiem, że punktem wyjścia będzie kwestia będąca przedmiotem zawiadomienia prokuratury, sformułowanym przez komisję?
Tak, przypomnę, że to cztery elementy - niezabezpieczenie obiegu informacji, kwestia dostępu osoby nieuprawnionej do danych stanowiących tajemnicę służbową, przekroczenie uprawnień przez takie, a nie inne skonstruowanie procesu legislacyjnego, wreszcie niedopełnienie obowiązków poprzez zaniechanie inicjatywy przywrócenia 30-procentowej sankcji, choć ustała przyczyna, dla której została ona zlikwidowane. To wszystko będziemy weryfikować zeznaniami pana Rostowskiego.
Przesłuchanie nie ograniczy się do jednego dnia?
Teraz się siłą rzeczy ograniczy, bo taki jest tryb pracy komisji. Ale potem komisja może ponownie wezwać świadka i przewiduję, że tak się stanie. Jest kwestią otwartą, czy w poniedziałek uznamy, że wyczerpaliśmy nasze pytania, czy uznamy, że nie i w możliwie szybkim terminie, np. w styczniu, będziemy pana ministra wzywać ponownie.