Choć ta historia brzmi jak jakiś kiepski żart, niestety nim nie jest. Nowo wybrany poseł Lewicy Marcin Kulasek narzeka na trudne warunki w sejmowym hotelu. W hotelu, gdzie do dyspozycji polityków są bar, basen, sauna, siłownia oraz kaplica, a do Sejmu prowadzi specjalny łącznik (nawet nie trzeba wychodzić na dwór). Nad tym, żeby wszystko działało jak trzeba, czuwa zaś 52 pracowników, m.in. ratownik, recepcjonista czy inspektor pięter. W hotelu, gdzie zawsze jest czysto, a pościel i ręczniki są świeże. Do tego Kulasek dodaje: Proponuję spróbować się utrzymać w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę i dietę 2,5 tys. Poseł Lewicy najwyraźniej nie odnotował, że część Polaków zarabia pensję minimalną - 2250 zł brutto (około 1634 zł na rękę).
"Proponuję spróbować się utrzymać w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę i dietę 2,5 tys. zł" – powiedział Interii Marcin Kulasek, sekretarz generalny SLD zapytany o życie w hotelu sejmowym. Jego zdaniem, poselski budżet jest mocno obciążony, choćby ze względu na brak aneksów kuchennych w Domu Poselskim.
W pokoju mogę zrobić sobie jedynie herbatę, poza tym muszę stołować się na mieście (...). To są wszystko koszty. Gdybym chciał sobie zrobić śniadanie, to mam to utrudnione. Nie mogę sobie ani podgrzać parówki, ani usmażyć jajecznicy, bo nie ma gdzie
- mówi Kulasek.
W rozmowie z posłem przypomniano, że parlamentarzystom przysługuje także ryczałt na wynajęcie mieszkania. Wynosi 2,5 tys. zł, czyli tyle samo, co zakwaterowanie w hotelu sejmowym przez cały miesiąc.
Da radę wynająć za to kawalerkę, oczywiście. Trzeba jednak wziąć pod uwagę nocne głosowania, liczbę posiedzeń komisji: posłowie zapisywali się do kilku, bo chcieli pracować. Nie chcemy być figurantami.
- podkreśla Kulasek.
"Prawie wszyscy nasi rozmówcy utyskują na warunki, które panują w hotelu dla posłów i senatorów. I trudno się dziwić. Nie jest tajemnicą, że Kancelaria Sejmu planuje remont, a nawet wyburzenie budynku. Jak pisała +Rzeczpospolita+, wybudowanie nowego Domu Poselskiego mogłoby potrwać pięć lat. Koszt takiej operacji to 215 mln zł. Nieco tańszy byłby remont wyceniany na 189 mln zł" - podaje Interia.
Cytuje też Centrum Informacyjne Sejmu, które powiedziało portalowi, że obecnie nie ma rozwiązań dotyczących remontu w Domu Poselskim, które przyjęłaby Kancelaria Sejmu. Interia podkreśla, że nieoficjalnie mówi się, że budynek powinien zostać zburzony, bo ze względu na wieloletni brak remontów jest w opłakanym stanie.
Marcin Kulasek, który po raz pierwszy został posłem po ostatnich wyborach, pytany przez Interię o wygląd hotelu poselskiego, odpowiedział, że "meble pamiętają późnego Gierka, jest ciasno. Część ma wyremontowane łazienki z prysznicem, część wciąż dysponuje starymi wannami". Katarzyna Lubnauer (KO) zauważa, że pokoje mniejsze mają 12 mkw, zaś większe niecałe 15 mkw.
"Słyszałem już legendy o tym, że mieszkamy w wielkich luksusach. Nie wiem, czy hotel poselski dostałby jakieś gwiazdki" - mówi inny z posłów KO, Budka.
"Nasi rozmówcy chwalą jednak porządek utrzymywany w Domu Poselskim. Jak mówią, zawsze jest czysto, a pościel i ręczniki są świeże" - pisze Interia. Cytuje też Jakub Kuleszę z Konfederacji: "Dobrze się mieszka. Pokój schludny, ściany czyste. Wszystko działa. Szafki się otwierają i zamykają" - mówi portalowi poseł.
Z Domu Poselskiego o każdej porze można się dostać do Sejmu specjalnym łącznikiem. Nie trzeba nawet wychodzić na dwór. Dodatkowo do dyspozycji polityków są bar, basen, sauna, siłownia oraz kaplica.
„Nad tym, żeby wszystko działało jak trzeba, czuwa zaś 52 pracowników. To ratownik, recepcjonista czy inspektor pięter”
– podkreśla Interia.
Obecnie w hotelu poselskim mieszka 214 posłów. Koszt ich miesięcznego zakwaterowania wynosi formalnie 535 tys. zł. Do tej kwoty trzeba doliczyć rodziny polityków, które nie płacą za noclegi w Domu Poselskim. Według szacunków tvn24bis.pl rocznie ich pobyt był wart od 350 tys. do 1,5 mln zł.