Po wtorkowym posiedzeniu rządu, minister sprawiedliwości zadeklarował, że w przyszłym tygodniu przedstawi projekt nowej ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.
„Chciałbym, żebyśmy pokazali gotowy, dopracowany projekt. Jesteśmy już po ostatecznych konsultacjach z komisją kodyfikacyjną ustroju sądów i prokuratury” - stwierdził W. Żurek. - „To będzie projekt kompromisu, bardzo bym chciał porozumienia z prezydentem”.
Równocześnie jednak przyznał: „będzie tam kwestia i czynnego, i biernego prawa wyborczego” sędziów do KRS. No i jak mantra powtarzana kwestia.
„Ten projekt będzie wykonaniem pewnych orzeczeń, które nakłada na nas konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, i my to musimy zrobić - bo w przeciwnym wypadku, każdy Polak ze swojego budżetu będzie ponosił koszty tego chaosu w wymiarze sprawiedliwości”
- przekonywał Żurek.
Niestety, to wprost zapowiedź, że nadal będzie podważał mandat ponad 3,5 tysiąca sędziów, którzy po 2017 r. brali udział w procedurze przed Krajową Radą Sądownictwa.
W rozmowie z Niezalezna.pl, na kwestię zasadniczą uwagę zwraca wiceprzewodniczący KRS, sędzia Stanisław Zdun: niektóre z obecnie forsowanych rozwiązań były już zawarte w poprzedniej ustawie o KRS i zostały zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny.
„Mowa więc o tzw. wtórnej niekonstytucyjności. Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby prezydent - jako strażnik Konstytucji - podpisał taką ustawę”
- tłumaczy.
Minister zarządzi „prawybory”
Z kolei na antenie Polsat News, minister Żurek mówił o ewentualnym wykorzystaniu obecnie obowiązującej ustawy: "należy stworzyć takie oprzyrządowanie, które nie będzie ustawą, jeśli prezydent nie podpisze mojego pomysłu, który przejdzie przez parlament".
„Zastanawiałem się jakiego zabiegu erystycznego dokona ministerstwo, żeby przystąpić do wyboru nowej Krajowej Rady Sądownictwa według reguł opisanych w obowiązującej ustawie. Z wypowiedzi medialnych ministra, ale również oficjalnych komunikatów, wynika, że w trybie pozaustawowym mają być przeprowadzone jakieś prawybory, jak to nazwał minister Żurek”
- tłumaczy sędzia Zdun.
„Co prawda miałyby być tajne, ale pod nadzorem prezesów sądów, którzy w ostatnim czasie są dość mocno powiązani z ministrem sprawiedliwości. Wiemy przecież, że minister Żurek, a wcześniej minister Bodnar, odwołali szereg prezesów w sposób albo wątpliwy, albo można powiedzieć wprost - nielegalny. Istnieją więc poważne wątpliwości co do funkcjonowania nowo powołanych prezesów, którzy by mieli ten proces wyborczy nadzorować” - podkreśla s. Zdun.
Dla zobrazowania sytuacji przypomina dwa przykłady. Pierwszy - chodziło o rekomendację Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Okręgowego w Warszawie dla prezes Beaty Najjar, o której Niezalezna.pl pisała wielokrotnie.
„Wniosek o głosowanie tajne został odrzucony, a na zebraniu byli obecni wiceminister sprawiedliwości Dariusz Mazur i dyrektor Departamentu Kadr MS sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda. Ja bym to odbierał jako presję władzy wykonawczej na władzę sądowniczą” - zaznacza s. Zdun. - „W mojej ocenie, to dalekie od wzorców demokracji”.
Drugi dotyczy wyboru kandydatów na prezesa Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli. Tamtejsi sędziowie wskazali dwóch, ale otrzymali zwrotną informację, że żaden nie uzyskał akceptacji ministra i mają wybrać kolejnych dwóch.
„Za drugim razem już się udało. Taka forma „demokracji” jest jednak jej zaprzeczeniem” - ocenił.
Wymówka, bo wcześniej…
Po co więc zabiegi z „prawyborami”, skoro już teraz wiadomo, że taka procedura będzie kwestionowana?
„To czynności pozorowane, które mają usprawiedliwiać, że - po ośmiu latach bezpardonowego atakowania Krajowej Rady Sądownictwa - większość polityczna wybiera swoich sędziów do KRS. Czyli akceptują ustawę, której legalność była niesłusznie, bezpodstawnie podważana. Dlatego tzw. prawybory mają być pozornym uzasadnieniem takiej zmiany stanowiska”
- ocenia wiceprzewodniczący Rady.
Minister Żurek nie może jednak zapominać, że obecna ustawa (a innej prawdopodobnie nie będzie) zakłada pewne „sztywne” parytety.
„Przypomnę zapisy ustawy, które może nie są doskonałe, ale obowiązują. Czyli jeden klub parlamentarny nie może zgłosić skutecznie więcej niż 9 kandydatów, a zarazem każdy z klubów parlamentarnych musi wprowadzić co najmniej jednego swojego kandydata. Chyba że z tego zrezygnuje” - wyjaśnia s. Zdun.
Czy prawybory organizowane przez ministra Żurka będą pozorowane również dlatego, że zawczasu powstanie lista sędziów, na których można oddać głos?
„Nie wiem, jak to zostanie przeprowadzone, ale moim zdaniem ma jedynie uzasadnić zmianę stanowiska, co do obowiązującej ustawy oraz uczestniczenia większości w Sejmie w wyborze członków Krajowej Rady Sądownictwa” - podkreśla.
Niezdecydowany minister
Sędzia Zdun mocno akcentuje, że przez minione lata atakowano członków „sędziowskiej części” KRS za udział w procedurze, którą teraz planuje się przeprowadzić według tych samych zasad zapisanych w ustawie, która była podważana.
„Działania ministra są niespójne, bo z jednej strony chce pozbawiać urzędu sędziów, którzy zostali powołani na wniosek tej Rady, a z drugiej strony, na podstawie tych samych przepisów ustawy powoływać kolejnych. Z tym, że inna większość sejmowa będzie ich wybierała. To jedyna de facto różnica”
- stwierdził.
A więc sposób wyboru taki sam, tylko inne osoby będą wybierane…
„Można tak to sparafrazować” - przyznał wiceprzewodniczący KRS.
Co zrobi prezydent?
Chyba że Sejm przegłosuje nową wersję ustawy o KRS przygotowaną przez Ministerstwo Sprawiedliwości, a prezydent Karol Nawrocki ją podpisze. Wówczas mogą się pojawić inne „reguły gry”.
„Nie wyobrażam sobie, żeby ustawa z zapisami, o których niekonstytucyjności już wcześniej wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny, została podpisana przez prezydenta” - zaznacza s. Zdun.
Ale może się pojawić inny problem, którego dotychczas nie podnoszono. Jeśli w 2026 roku sędziowie do KRS zostaną wybrani w sposób sprzeczny z ustawą i Konstytucją, to prezydent może kwestionować przyszłe decyzje Rady, chociażby uchwały ws. powołania sędziów. Tym samym stanie się ona „martwą instytucją”.
„Jestem legalistą. Dlatego wyrażam nadzieję, że jeżeli nowy skład KRS będzie wybrany zgodnie z ustawą, to prezydent - jako strażnik Konstytucji - będzie korzystał ze swojej prerogatywy mianowania sędziów w sposób rozsądny, czyli nie będzie kwestionował legalności Krajowej Rady Sądownictwa. Natomiast, gdyby doszło do wyboru KRS z obejściem ustawy, to istnieje ryzyko, że prezydent może uznawać uchwały Krajowej Rady Sądownictwa za wadliwe i korzystać z prawa odmowy powołania takich osób”
- analizuje prawnik.
I kluczowa uwaga.
„Powołanie Krajowej Rady Sądownictwa w sposób niezgodny z Konstytucją jest bardzo ryzykowne ustrojowo, niekorzystne dla państwa i rodzi ryzyko dalszego chaosu prawnego, dalszego rozpadu wymiaru sprawiedliwości oraz sądownictwa” - podkreśla.
Prawo wyborcze sędziego
Po wtorkowym posiedzeniu rządu, minister Żurek lakonicznie zapowiedział, że w projekcie ustawy pojawi się kwestia czynnego i biernego prawa wyborczego sędziów. Można się tylko domyślać, że w jakiś sposób to prawo zostanie ograniczone dla sędziów z nominacją KRS po 2017 r.
„Właśnie między innymi te zapisy zakwestionował Trybunał Konstytucyjny w poprzednim wyroku. Mamy więc do czynienia z potencjalną, bo jeszcze brak projektu, tym bardziej uchwalonej ustawy, niekonstytucyjnością”
- wyjaśnia s. Zdun, który uczestniczył w pracach legislacyjnych nad poprzednią ustawą. - „Znalazł się w niej bardzo dziwny pomysł, żeby jeden sędzia mógł głosować na kilku kandydatów. Powiem wprost, to miało zapewnić taką siłę poparcia członków niektórych stowarzyszeń, żeby nikt „niepowołany” nie mógł się dostać do KRS. Tak to przynajmniej odczytywałem”.
I zapewne równie kontrowersyjnych pomysłów trzeba się spodziewać w ustawie Żurka.