- Chciałbym, żeby pieniądze z Otwartych Funduszy Inwestycyjnych w jak największym stopniu trafiły do polskiej gospodarki - stwierdził minister inwestycji i rozwoju, Jerzy Kwieciński. Dziś rząd przedstawiał propozycję przekazania całości środków z OFE na indywidualne, prywatne konta emerytalne uczestników OFE. Środki te będą prywatne i dziedziczone.
Jerzy Kwieciński pytany o wpływ decyzji rządu na gospodarkę, powiedział, że największe znaczenie dla rozwoju, mają inwestycje długoterminowe, które z jednej strony pracują na oszczędności Polaków, a z drugiej - zwiększają konkurencyjność polskich firm. Przypomniał, że obecnie prawie 80 proc. ze środków zgromadzonych w OFE jest lokowana w akcje spółek notowanych na polskiej giełdzie.
Sęk jednak w tym, że do tej pory ani uczestnicy OFE, ani inwestorzy nie mieli pewności, co się z tymi pieniędzmi może zdarzyć
- mówił.
Minister przypomniał, że w 2015 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nie są to środki prywatne tylko publiczne. Wskazał, że pieniądze wpłacone na Indywidualne Konta Emerytalne, "będą dalej inwestowane i będę pracowały".
Zapytany czy pieniądze wpłacone do ZUS nie będą jednak bezpieczniejsze, powiedział, że od środków wypłacanych w formie emerytury płacimy podatek PIT w wysokości 18 lub 32 proc.
Teoretycznie ten PIT może się zmieć, w przypadku IKE nie ma takiej niepewności
- wskazał.
Jerzy Kwieciński zaznaczył, że zarówno IKE jak i Pracownicze Plany Kapitałowe mają przede wszystkim przyczynić się do wzrostu oszczędności Polaków. Dodał również, że nie są one względem siebie konkurencyjne to są to dwa różne instrumenty, jakby "dwie kieszenie".
Wyraził też opinię, że decyzja o "prywatyzacji OFE" przyczyni się do popularyzacji inwestowania przez Polaków w rynek kapitałowy. Obecnie - jak zaznaczył - w IKE oszczędza 1 mln 200 tys. osób, a wartość zgromadzonych tam środków wynosi ok. 8 mld zł.
Minister pokreślił też, że każdy kto wpłaci pieniądze z OFE do IKE, będzie mógł wypłacić je po przejściu na emeryturę.