Szymon Hołownia chyba otarł już łzy po swoich słynnych melodramatycznych występach m.in. o Konstytucji. Tym razem postanowił podzielić się ze światem swoim planem na odsunięcie od władzy Zjednoczonej Prawicy. Kulisy swojej intrygi zdradził na antenie TVN24.
Najpierw zaczęło się od dokopania totalnej opozycji. Padły nawet dość mocne słowa o „udawaniu padliny”.
Opozycja, umówmy się, sześć razy przegrała pod rząd z PiS-em do tej pory, jeżeli nie chce przegrać siódmy raz, to powinna natychmiast przestać udawać padlinę, żeby przeżyć i czekać na to aż się PiS wywróci o własne nogi, a wtedy ona wjedzie na białym koniu, przekraczając swoje wymarzone progi wyborcze, zorganizować się i powiedzieć jasno: przedterminowe wybory. Skrócenie kadencji Sejmu, bo każdy tydzień dłużej z tymi nieudacznikami u steru, kosztuje życie i zdrowie Polaków, realne pieniądze.
- mówił Hołownia.
Dość szybko jednak polityk-celebryta wrócił na swoje dawne tory, wcielił się w rolę opozycyjnego doradcy i... zaczął snuć wizję odsunięcia Prawa i Sprawiedliwości od władzy. Plan Hołowni zakłada w pierwszej kolejności, rozbicie Zjednoczonej Prawicy – wszelkimi możliwymi sposobami.
Na ilu posłach wisi dzisiaj większość Zjednoczonej Prawicy? 160? Na sześciu czy siedmiu. Należy wykonać, przede wszystkim otworzyć rozmowy z tymi po tamtej stronie, którzy wydaje się, mogliby być na takie rozmowy gotowi. Np. z Gowinem czy jego środowiskiem. Ale też z innymi posłami, którym wcale tam nie jest źle. Obiecać im te rzeczy, które można im obiecać w nowej Polsce, przeciągnąć ich na swoją stronę, wywrócić tamtą większość, stworzyć rząd techniczny lub od razu umówić się z ludźmi na wybory i jak najszybciej doprowadzić do zmiany władzy.
- tłumaczy szczegóły swojego planu Szymon Hołownia w TVN24.