"Czyściciel hali na Modlińskiej 6D wynajął bandytów, by dokonali nielegalnej eksmisji i zagazowali osoby, które tam pracują. Pretekstem była decyzja Nadzoru Budowlanego, która jedynie nakazywała zmianę sposobu użytkowania hali, ale nie stanowiła powodu do eksmisji. Mało tego, handlujący mają decyzję sądu o zabezpieczeniu posiadania wynajmowanych lokali na ich korzyść. Czyściciel jednak nic sobie nie robi z wyroków sądów, a policja jest przeciw najemcom, po stronie bandytów. Można powiedzieć, że dzień jak co dzień w uśmiechniętej Polsce" - relacjonuje Zenobia Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów.
Dantejskie sceny mają miejsce się już kolejny tydzień w centrum handlowym przy Modlińskiej 6D w Warszawie. To tam przeniosła się część kupców ze spalonej ogromnej hali targowej przy Marywilskiej 44. Sceny przywołane na filmach przypominają te z końca lat 90. XX wieku. Paradoksalnie uczestnikami są częściowo te same osoby - kupcy spod Pałacu Kultury.
Charakterystyczna biała hala Kupieckich Domów Towarowych stała w centralnym miejscu stolicy i sceny, które się tam rozgrywały oglądała cała Polska w kolejnych relacjach mediów ogólnopolskich.
Od pożaru do pożaru
Jak widać los ich nie oszczędził, bo po ogromnym pożarze, w którym spłonął cały ich dobytek, przenieśli się do pustej hali Expo przy Modlińskiej. W nowym miejscu też nie było im łatwo. Przestrzeń sprzedażową musieli stworzyć od podstaw. "Każdy element – od stalowych konstrukcji po lampki czy ściereczki w łazienkach – sfinansowaliśmy sami" - opisali kupcy.
Pod koniec 2024 r. okazało się, że hala zmieniła zarządcę. Spółka Mirtan zaczęła żądać coraz wyższych opłat - w górę poszły ceny prądu i czynsz. Gdy najemcy zapytali o odczyty z liczników lub inne podstawy do zmian tych opłat, na bramie wejściowej pojawił się łańcuch, a hali pilnowali Czeczeni.
Po interwencji policji kupcy zostali wpuszczeni do środka, ale klienci mniej chętnie ich odwiedzali ze względu na specyficzną "ochronę" budynku. W lutym br. zarządca poszedł o krok dalej - wyłączył prąd. Zaradni kupcy kupili agregat i starali się prowadzić dalej swoją działalność. W międzyczasie trwały mediacje, które nie przynosiły efektów.
W marcu br. na terenie ogromnego kompleksu centrum, w oddaleniu od stoisk handlujących doszło do pożaru, którego okoliczności są nadal wyjaśniane.
Dantejskie sceny
Kolejny przełom w tym miejscu rozpoczął się po majówce. Kupcy koczowali pilnując swojego dobytku, gdy nad ranem ok. godz. 6 zarządca wprowadził na teren obiektu swoją "służbę porządkową". "Kupcy (...) zostali brutalnie usunięci z terenu hali przez prywatną, agresywną „służbę porządkową” zatrudnioną przez Zarządcę. Nasi ochroniarze zostali siłą wyprowadzeni z obiektu – jeden z nich został dotkliwie pobity" - czytamy w relacji kupców na Facebooku. Potem doszło za zabarykadowania hali - zastawiono wejścia płytami wiórowymi, które zostały zasypane piaskiem tak, by uniemożliwić wejście do środka.
Kolejne relacje mówią o atakach "ochroniarzy" w obecności funkcjonariuszy policji. Funkcjonariusze w trakcie tych zajść zachowywali się biernie i mimo wyraźnych próśb o interwencję, nie udzielali pomocy.
"Po otwarciu bramy kupcy próbowali dostać się do środka, by sprawdzić stan swojego mienia. Spotkało się to z ostrą, nieproporcjonalną reakcją osób zarządcy, którzy zaczęli rozpylanie gazu pieprzowego w stronę kupców. Doszło do mocnych przepychanek, gdy kupcy próbowali usunąć barykady i wejść do środka w obawie o swoje mienie i bezpieczeństwo" - relacjonują kupcy. Dodają, że po hali chodzą grupy Czeczenów wynajętych przez spółkę zarządzającą. Mężczyźni uzbrojeni są w metalowe pałki i łańcuchy.
Sytuacja na Modlińskiej jest dynamiczna i rozgrywa się na bieżąco. Na miejscu pojawiają się kolejne media i aktywiści jak np. Piotr Ikonowicz. W tym samym czasie do mediów rozsyłane są pisma ze spółki Mirtam, która podaje szacunkowe koszty strat materialnych, jakie poniesiono.
Kupcy nieustannie zwracają się o pomoc do miasta, ale jak twierdzą odpowiada im tylko głucha cisza. Już po kolejnym pożarze pojawiły się doniesienia, że terenami zainteresowani są deweloperzy.
Ciekawe powiązania
Właścicielem spółki Mirtan jest Andrzej Żbikowski. Jego wspólniczką w tej firmie jest Agnieszka Kusak, która razem ze swoim mężem Pawłem Kusakiem prowadziła spółkę, w której małżonek był prokurentem.
Sam Paweł Kusak ma ciekawą przeszłość. Jeszcze do 2010 roku był krakowskim zagorzałym działaczem Młodzieży Wszechpolskiej. W stolicy Małopolski jako szef struktur MW protestował przeciwko tęczowym marszom i "nachalnej agitacji homoseksualnej" środowiska LGBT.
Kilka lat później jego nazwisko zaczęło się pojawiać przy okazji warszawskich spraw warszawskich jako adwokata. Na początku 2024 roku jego licencja doradcy restrukturyzacyjnego okazała się być przydatna dla nowej władzy i okazał się być jednym z zaufanych ludzi płk. Bartłomieja Sienkiewicza. Kusak został likwidatorem 17 regionalnych rozgłośni Polskiego Radia.