Marszałek Senatu Tomasz Grodzki ocenił, że milczenie prezydenta Andrzeja Dudy, w kontekście pomówień ze strony prezydenta Władimira Putina, „jest niezrozumiałe”. Polityk nie docenia także wydanego przez premiera Mateusza Morawieckiego oświadczenia. Dziś krytykuje za niewystarczający sprzeciw, choć niedawno sam działał na rzecz zacieśnienia współpracy ze stroną rosyjską.
Marszałek Senatu przypomniał, że kilka dni temu w orędziu apelował o pojednanie, ponieważ "podzielony naród jest łatwiejszym celem dla tych, którzy rzeczywiście źle polskie życzą".
- Po paru dniach nastąpił taki niczym nie uzasadniony atak na Polskę i to z ust prezydenta ogromnego kraju, tym bardziej w takich okolicznościach naród powinien być zjednoczony, bo nie ma wątpliwości, że to nie jest przypadkowa wypowiedź
- zaznaczył Grodzki.
W tej materii - jak dodał - „oczywiste jest, że opozycja i rząd powinny mówić jednym głosem”. - Mam jedynie wątpliwość taką, że ponieważ zaatakował nas i to brutalnie, prezydent sąsiedniego kraju, najwłaściwsza byłaby odpowiedź z ust prezydenta naszego kraju, bo to jest ten poziom - podkreślił.
- Oświadczenie premiera Morawieckiego przeniosło dyskusję na wyższy poziom i dobrze, natomiast prezydent z niezrozumiałych dla mnie powodów milczy, a jest najwłaściwszą osobą do udzielenia odpowiedzi
- dodał.
Słowa prezydenta Władimira Putina okazały się „zaskoczeniem” dla marszałka Senatu. Grodzki zwrócił uwagę, że niedawno on sam spotkał się z ambasadorem Rosji.
- W uzgodnieniu z panem ministrem Czaputowiczem dość twardo przedstawiłem oczekiwania strony polskiej - między innymi zwrot Tupolewa, zakończenie okupacji Ukrainy, otwarcie rosyjskiego rynku dla polskich towarów eksportowych i poszukanie w moskiewskich archiwach miejsca pochówku żołnierzy AK, zabitych w trakcie tak zwanej obławy augustowskiej
- powiedział.
- To zostało przyjęte, ambasador Rosji przedstawił swoje uwagi odnośnie pomników, ale rozmowa byłą na dobrym poziomie - zapewnił Grodzki.
Zaznaczył, że w uzgodnieniu z MSZ powstał jednocześnie pomysł otwarcia kanału polsko-rosyjskich rozmów na poziomie wicemarszałka Senatu i wiceprzewodniczącego Rady Federacji. - To zostało dobrze przyjęte i miałem nadzieję, że zaistnieje, natomiast parę dni później nastąpił ten okropny atak i wszystko runęło, jak domek z kart - powiedział Grodzki.