Stanisław Gawłowski, któremu prokuratura zamierza postawić zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym, popełnił niedawno wrzutkę z niejakim ks. Jegierskim w roli głównej. Chciał uderzyć w Kornela Morawieckiego, ojca obecnego premiera. Próba odwrócenia uwagi nie przyniosła jednak chyba oczekiwanych rezultatów. - Zakładałem, że służby związane z państwem PiS, wycofają się z pomówień, że ten spektakl zostanie zakończony - stwierdził Gawłowski.
Gawłowski, nad którego zatrzymaniem i tymczasowym aresztowaniem miał niedawno głosować Sejm, podjął desperacką próbę obrony, wprowadzając w obieg historyjkę z ks. Tomaszem Jegierskim. "Rewelacje" jednak wcale nie są nowe, a o ich wiarygodności pisaliśmy już na naszych stronach.
Wrzutka nie wywołała chyba jednak takiego efektu, jaki zamierzył sobie Gawłowski.
- Zakładałem, że ten spektakl jakoś przez te nieudaczne służby związane z państwem PiS zostanie zakończony, że wycofają się z tych pomówień
– stwierdził dziś na konferencji prasowej w Koszalinie Gawłowski, sekretarz generalny PO.
Tonący brzytwy się chwyta? Stanisław Gawłowski twierdzi, że o jego sprawie wiedzą już w Brukseli.
- Nie wiem, ile to jeszcze będzie trwało. Wiem, że sprawa, która mnie dotyczy stała się już znana na poziomie Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej. Bo to nie jest sytuacja zwyczajna, gdy bez żadnych podstaw próbuje się oskarżyć sekretarza generalnego największej partii opozycyjnej w Polsce
– oświadczył Gawłowski.
Sekretarz generalny PO starał się również usilnie podważyć wiarygodność świadka koronnego, który złożył obciążające Gawłowskiego zarzuty. Według niego, dokumenty będące oświadczeniami osób, które Krzysztof B. „miał oszukać”, mają być dowodem na to, że Krzysztof B. „składał fałszywe oświadczenia i ktoś taki nie może być wiarygodny jako świadek”. Według posła „próbował on wykorzystać prokuraturę i policję do załatwienia własnych interesów”.
Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie zamierza postawić Gawłowskiemu zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym.Grozić może mu nawet do 10 lat odsiadki.
Chodzi o okres, gdy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządach PO-PSL. Wówczas miał przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tysięcy złotych. Zarzuty, które prokuratura ma ogłosić posłowi, dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej.
27 lutego komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych przychyliła się do wniosku prokuratury i rekomenduje Sejmowi wyrażenie zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Gawłowskiego. Głosowanie w tej sprawie było tajne. Prokuratura przystąpi do czynności polegającej na przedstawieniu zarzutów, przesłuchaniu w charakterze podejrzanego po uzyskaniu uchwały Sejmu.