Niespełna dwa miesiące dzielą Polaków przed dniem wyborów prezydenckich. Sztaby dwoją się i troją, by jak najlepiej zaprezentować swoich kandydatów. Powoli też klaruje się sytuacja i odpowiedź na pytanie, komu faktycznie uda się zebrać niezbędne poparcie, by wystartować w wyborach prezydenckich, a kto będzie musiał obejść się jedynie ambicjami. Dr hab. Bartłomiej Biskup, politolog i ekspert ds. marketingu politycznego podsumował dla portalu niezalezna.pl, czym jest "trzeci etap kampanii", co oznaczają ostatnie sondaże, a także ile znaczą w prezydenckich zmaganiach potencjalne Pierwsze Damy.
Kolejny miesiąc kampanii prezydenckiej za nami. Sztabowcy mówią o "trzeciej fazie kampanii". Czyli jakiej?
Dobre pytanie! Najprawdopodobniej jest to deklaracja wynikająca z harmonogramu kampanii wyborczej i kalendarza sztabowego. Chodzi zapewne o jakąś fazę programową. Zarejestrowani kandydaci wyciągają obecnie swoje propozycje programowe na stół. Tak bym rozumiał ten "trzeci etap kampanii".
Z pewnością 4. kwietnia wejdziemy w ostatnią fazę kampanijnych zmagań. Wtedy będą już zarejestrowane nie tylko komitety wyborcze, ale i poznamy zatwierdzonych kandydatów w wyścigu o fotel prezydencki. Dla sztabowców oznacza to, że będą już znać swoich faktycznych przeciwników, gdyż odpadną ci, którzy tylko deklarowali chęć zmierzenia się w wyborach, a gra będzie odbywać się między tymi politykami, którym udało zebrać się podpisy poparcia dla ich kandydatury.
Jest takie powiedzenie: "Pokaż mi kobietę, która stoi u twego boku, a powiem ci, kim jesteś". Powoli poznajemy potencjalne przyszłe Pierwsze Damy. Jak by Pan ocenił ich zaangażowanie medialne i dotychczasową obecność w sferze publicznej?
Potencjalne Pierwsze Damy są według mnie zaskakująco ciche. Niewiele nadal można o nich powiedzieć. Chyba ciągle uczą się swoich nowych ról. Dajmy na to Małgorzata Trzaskowska: Rafał Trzaskowski wiele o niej mówił, opowiadał o niej, jaką to jest wspaniałą, twardą babką ze Śląska - a tego w tej kampanii w ogóle po niej nie widać. Z kolei żona Karola Nawrockiego po prostu mu towarzyszy, dużo się uśmiecha, ale na razie trudno uznać, by zapadała w pamięć. Sztab czyni jednak starania, żeby bardziej ją wyeksponować. Mimo wszystko bardziej rozpoznawalna i aktywna jest chyba jednak Trzaskowska, czemu ciężko się dziwić, bo to nie pierwsza kampania Rafała. Miała dzięki temu więcej czasu i możliwości, by się zaprezentować u jego boku, no i jakby to nie brzmiało, sama ma też już większe doświadczenie w kampanii prezydenckiej.
A pani Mentzenowa?
Przyznam, że w ogóle jej nie kojarzę. Szczerze mówiąc mnie się w ogóle nie rzuciła w oczy. Jeśli chodzi o komunikację Pierwszych Dam, ona wypada najsłabiej. Rzadko pojawia się u boku Sławomira Mentzena. Podejrzewam, że jeśli ja mam problem z odnotowaniem jej obecności w kampanii, a przebieg zmagań kandydatów na ten urząd śledzę dosyć dokładnie z racji wykonywanego zawodu, to przeciętny wyborca tym bardziej nie kojarzy żony Sławomira Mentzena. Nie wiem, czy z perspektywy kandydata na prezydenta jest to słaby punkt, niemniej jednak trudno uznać ją za postać dopełniającą wizerunek przyszłego prezydenta, prawda? A wiemy, że w wyścigu o fotel prezydenta wszystko jest ważne. Wystarczy popatrzeć na Agatę Kornhauser - Dudę. Ona jest przykładem bardzo niewykorzystanej postaci obecnej prezydentury Andrzeja Dudy. Jako Pierwsza Dama robi naprawdę dużo, jednak nie chce o tym mówić i nie chce pokazywać się w mediach. Koniec końców rzutuje to jednak na wizerunek jej męża.
Bazując zatem na tym doświadczeniu można już powiedzieć, że postać Pierwszej Damy będzie dosyć ważna. Oczywiście nie przeceniajmy tej roli - to wybory prezydenta, a nie Pierwszej Damy - jednak jako dopełnienie wizerunku męża Pierwsza Dama jest istotna.
A jak w tym wyścigu o Pałac Prezydencki plasuje się obecnie Sławomir Mentzen? Sondaże są, jakie każdy widzi, ale sondażom od jakiegoś czasu chyba nikomu nie chce się wierzyć. Sam Mentzen uważa, że są pompowane i komuś zależy na skłóceniu PiS i Konfederacji.
Sławomir Mentzen wyjątkowo trzeźwo o sytuacji sondażowej ostatnich tygodni. pic.twitter.com/fcWWfrpTCG
— Profesor Pingwin (@ProfesorPingwin) March 5, 2025
Nie widzę powodu tej "mijanki"z Nawrockim w sondażach. Rzeczywiście, Mentzen w jakiś sposób zbliżył się do Nawrockiego jeśli chodzi o deklarowane poparcie, ale moim zdaniem to chwilowe. Zobaczymy za tydzień lub dwa, jak będzie wyglądać ich sytuacja. Nie zaistniały żadne czynniki kampanijne czy też zwrot akcji, który uprawdopodobniłby taki wzrost poparcia dla Sławomira Mentzena. W kolejnych sondażach sytuacja zapewne wróci do normy. Uważam, że kandydat Konfederacji ciągle może on liczyć na stabilne 15 czy nawet 17 procent. Karol Nawrocki ma zaś ponad 20 procent zwolenników.
Musimy jednak pamiętać, że sondaże pełnią w dużej mierze rolę kreacyjną. Wierzą im politycy, którzy na ich podstawach podejmują różne działania czy wygłaszają komentarze, ale obecnie niewielka część elektoratu w nie jeszcze wierzy. Jednak gdyby tego rodzaju sondaży było bardzo dużo, to być może również część wyborców uwierzyłaby w drugie miejsce Mentzena w tym wyścigu. Stawiam jednak mimo wszystko na stabilne trzecie miejsce w przypadku tego kandydata.