Adam był spokojnym, uśmiechniętym człowiekiem. I takim też był dziennikarzem. Nie brylował na salonach, szukając splendoru. W zaciszu analizował gospodarczą rzeczywistość, wpatrywał się w cyferki, opisywał tendencje, koniunkturę, prognozy.
Tego nauczył się już na początku swojej dziennikarskiej drogi, kiedy pisał o ustrojowej transformacji, rodzącej się warszawskiej giełdzie czy tworzącym się rynku kapitałowym. Lubił pracować w zespole, ale też chodził własnymi drogami. Czasami odnosiło się wrażenie jakby stał na uboczu. Potem przynosił tekst i zawarte w nim swoje spostrzeżenia. Pracował dotąd, dopóki starczyło mu sił. Niestety choroba wzięła górę.
Żegnaj, Adamie!
Koleżanki i koledzy z redakcji