Dzik, który dziś w pobliżu ulicy Jagodowej w Krakowie zaatakował trzy osoby, został uśpiony i przewieziony do Zakładu Higieny Weterynaryjnej, gdzie będzie zbadany pod kątem wścieklizny i innych chorób - podała policja.
Poszkodowani mieli sami zgłosić się na badania lekarskie.
Jak poinformował rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń, dzik najpierw zaatakował w parku kobietę, raniąc ją powierzchownie w nogę, a następnie w pobliżu bloków w okolicy ul. Jagodowej przewrócił inną kobietę i zaatakował jej psa.
- Na pomoc poszkodowanej rzucił się przechodzący tamtędy mężczyzna, który próbował przegonić dzika, ale został przez niego zraniony w nogę. Kobieta z psem zdołała się oddalić w bezpieczne miejsce
– podał Gleń.
Poturbowany mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy. Na miejsce pojechali policjanci, którzy do czasu przyjazdu weterynarza nadzorowali teren, uniemożliwiając dzikowi przemieszczenie się w kierunku osiedla.
Lekarz weterynarii w asyście policjanta zaaplikował zwierzęciu środek usypiający z broni pneumatycznej, co rozjuszyło dzika, który zaczął szarżować w kierunku lekarza.
- Policjant oddał strzał z paralizatora obezwładniając agresywne zwierzę. Po chwili środek usypiający zaczął działać
– poinformował rzecznik policji.
Dzik został umieszczony w skrzyni i przewieziony przez specjalistyczną firmę transportową do Zakładu Higieny Weterynaryjnej, gdzie zostanie poddany badaniu pod kątem wścieklizny i innych chorób zwierzęcych.
Dzisiaj krakowscy radni długo dyskutowali nad rezolucją, w której chcieli wystąpić do marszałka województwa i sejmiku o niewyznaczanie obwodów łowieckich w Krakowie, wskazując, że prowadzenie polowań w mieście na terenach często uczęszczanych przez mieszkańców może być zagrożeniem dla życia i zdrowia ludzi. Autorzy rezolucji wskazywali też na wątpliwości moralne związane z zabijaniem bezbronnych zwierząt.
Przeciwnicy rezolucji przywoływali przypadki ataków dzików w mieście – także ten środowy – wskazując na konieczność odstrzału zwierząt. Ostatecznie rezolucja nie została przyjęta.