W Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku odbyła się dziś konferencja "Przemoc i polityka". Uczestnicy, m.in. naukowcy, rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, Magdalena Adamowicz, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, dyskutowali o wpływie na zabójstwo Pawła Adamowicza mowy nienawiści w sferze publicznej. Nie brakowało politycznych manifestów i dyskusji o... "pseudodemokracji".
Dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności Basil Kerski powiedział, że zdecydował się zorganizować konferencję, ponieważ jego zdaniem... demokracja w Polsce jest zagrożona.
- Śmierć Pawła Adamowicza jest testem dla naszej demokracji i wyznacza kierunek naszego rozwoju
- dodał.
Z kolei wicedyrektor ds. naukowych Europejskiego Centrum Solidarności Jacek Kołtan zapowiedział, że po konferencji powstanie raport, który będzie "analizą sytuacji politycznej i społecznej, w jakiej doszło do morderstwa".
- Pierwsza rocznica śmierci prezydenta Pawła Adamowicza domaga się refleksji nad radykalizmem politycznym i jego skutkami w postaci przemocy w polskim życiu publicznym, której tragicznym wyrazem było morderstwo prezydenta Gdańska. Konferencja ma zebrać te inicjatywy badawcze i aktywności, w ramach których podjęto próbę analizy sytuacji psychopolitycznej w Polsce, która przyczyniła się do morderstwa
- mówił.
Gości powitała również prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Dość nieoczekiwanie, wyraziła ona swoje zdanie o Tomaszu Grodzkim - marszałku Senatu, co do którego nie brakuje podejrzeń korupcyjnych. Wciąż zgłaszają się nowi świadkowie, którzy twierdzą, że wręczali Grodzkiemu pieniądze w czasie, gdy ten był lekarzem w państwowym szpitalu.
- Dzisiaj ofiarą nagonki jest trzecia osoba w państwie - marszałek Grodzki. Na co dzień praktykowany jest brak szacunku wobec drugiego człowieka i pozbawienie go godności.
- stwierdziła.
Natomiast według Magdaleny Adamowicz w Polsce działa wiele mechanizmów manipulujących społeczeństwem, które mają na celu zniszczenie demokracji.
- Pseudodemokracja jak nieleczony nowotwór rozrasta się na naszych oczach w tempie, którego nikt nie przewidział
- oceniała wdowa po byłym prezydencie Gdańska.
Był też Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Stwierdził on, że prawie wszystkie postępowania skierowane przeciwko Adamowiczowi zostały umorzone, większość już po jego śmierci. W opinii Bodnara, działania prokuratury były nieproporcjonalne i mogły przybierać charakter... szykan prawnych, mających różne oblicze, m.in. pozwów, prywatnych aktów oskarżenia, zawiadomień do prokuratury.
- Najprawdopodobniej, gdyby prezydent Adamowicz żył, postępowania te byłyby kontynuowane. Analiza wskazuje na to, że miały się one toczyć, przeciągać
- mówił Bodnar.
Jak podkreślił, media stale informowały o toczących się wobec Adamowicza postępowaniach, które - w ocenie Bodnara - wykreowały... konkretny wizerunek prezydenta zamieszanego w różnego rodzaju afery. Bodnar nie wspomniał, że o byłym prezydencie Gdańska w kontekście jego majątku i składanych przez niego świadczeń majątkowych rozpisywało się wiele najróżniejszych mediów - i że robiły to nie bez powodu.