- Myślałem, że Pan Jezus mnie zabiera, zresztą prosiłem Go o to. Zadał mi pytanie, czy krzyż na Giewoncie zabija. Odpowiedziałem, że gdyby krzyż na Giewoncie miał zabijać, to my wokół niego powinniśmy być martwi, a ludzie niżej - powinni żyć, a było odwrotnie. Krzyż nas ochronił - powiedział ks. Jerzy Kozłowski, który podczas sierpniowej burzy, która przeszła nad Tatrami, został trzykrotnie rażony piorunem na szczycie Giewontu. Relację duchownego zamieszczono na kanale YouTube akcji "Polska pod Krzyżem".
22 sierpnia nad Tatrami przeszła tragiczna burza. W okolicy szczytu Giewontu od uderzeń pioruna zginęły cztery osoby, a ponad 150 zostało rannych. Wśród poszkodowanych znalazł się ks. Jerzy Kozłowski, wikariusz parafii pw. Maryi Matki Kościoła w Dzierżoniowie, który na szczycie Giewontu został trzykrotnie rażony piorunem.
Swoje przeżycia oraz świadectwo duchowny przedstawił w krótkim filmie zamieszczonym na youtube'owym kanale akcji Polska pod Krzyżem.
- Gdy stałem trzy metry od krzyża [na Giewoncie], uderzył pierwszy piorun. Huk, ale przede wszystkim ogromny ból. (...) Ocknąłem się na ziemi, leżąc, bez prawego buta, bez kurtki przeciwdeszczowej. Ona zniknęła, nie wiem co się z nią stało
- mówił ks. Kozłowski.
Duchowny opowiedział, że rozpoczął udzielanie rozgrzeszenia ludziom znajdującym się na szczycie Giewontu.
- Uczyniłem wielki znak krzyża ruchem ręki, błogosławiąc wszystkich. Pani, która była obok mnie, pytała, co ja robię, po co to robię. "Jestem księdzem, chcę odpuścić grzechy" - powiedziałem. "Ale my tu nie giniemy" - odpowiedziała. Zaczęła szukać swojego męża, który miał połamane obydwie nogi, otwarte złamanie, nie mógł się ruszać - powiedział ksiądz.
- Modliłem się w ciszy, w duchu, o przetrwanie, aby nas Pan Bóg z tego wyciągnął. Przyszło drugie uderzenie pioruna, mimowolny krzyk, gdy prąd przechodzi przez ciało. Czekałem na pomoc, byłem bezradny, miałem jedną nogę sparaliżowaną, drugą bez buta. (...) Gdy trafił mnie trzeci piorun, on najbardziej poranił mnie z prawej strony - ramię, biodro, nogę, która była jeszcze wtedy sprawna. Rozwalił moją psychikę, myślałem, że umrę, że już jest po mnie
- relacjonował ks. Jerzy Kozłowski.
- Myślałem, że Pan Jezus mnie zabiera, zresztą prosiłem Go o to. Zadał mi pytanie, czy krzyż na Giewoncie zabija. Odpowiedziałem, że gdyby krzyż na Giewoncie miał zabijać, to my wokół niego powinniśmy być martwi, a ludzie niżej - powinni żyć, a było odwrotnie. Krzyż nas ochronił
- dodał duchowny.
"To jest coś znacznie więcej niż film, to wielkie świadectwo i znak dla Polski. To zaproszenie, to wezwanie, by stanąć pod Krzyżem, zaprzeć się się samego siebie, wziąć go i naśladować Jezusa" - czytamy pod zamieszczonym na kanale "Polska pod Krzyżem" filmem.
14 września, w Święto Podwyższenia Krzyża Świętego, odbędzie się akcja modlitewna "Polska pod Krzyżem". Główne uroczystości zaplanowane są na lotnisku w Kruszynie k. Włocławka, ale każdy będzie mógł włączyć się do akcji w swoim miejscu zamieszkania – przy krzyżu misyjnym, przydrożnym czy kapliczce. Wydarzenie organizuje diecezja włocławska oraz Fundacja Solo Dios Basta, która wcześniej organizowała m.in. "Różaniec do granic" i "Wielką pokutę".