Dzisiaj Andrzej Domański, minister finansów, zapowiedział, że polski rząd będzie głosować na Radzie Unii Europejskiej przeciwko "wszystkim elementom" paktu migracyjnego. Polskie weto może okazać się jednak bez znaczenia, ponieważ głosowanie przeprowadzone będzie większością kwalifikowaną.
Minister finansów Andrzej Domański powiedział dzisiaj dziennikarzom przed głosowaniem w Radzie UE w sprawie paktu migracyjnego, że polski rząd będzie głosować przeciwko wszystkim jego elementom.
- Pakt nie uwzględnia specyfiki państw graniczących chociażby z Białorusią – podkreślił.
Głos "przeciw" może jednak niewiele zmienić. Informowaliśmy o tym już na naszym portalu.
"Zapowiadany przez Donalda Tuska sprzeciw wobec mechanizmu relokacji migrantów zawartego w przyjętym dziś w Parlamencie Europejskim pakcie migracyjnym wydaje się jedynie polityczną grą na wewnętrzny użytek. Ostatecznie głosowanie w Radzie UE przeprowadzone zostanie większością kwalifikowaną i zasada weta nie będzie miała wówczas zastosowania"
- pisaliśmy 10 kwietnia 2024 r.
Parlament Europejski tamtego dnia w głosowaniu zatwierdził pakt migracyjny. Rozporządzenie wprowadzające mechanizm obowiązkowej solidarności zaakceptowano głosami 301 deputowanych, 272 było przeciw, 46 wstrzymało się od głosu. Spośród polskich europosłów, za paktem głosowali Róża Thun, Marek Balt, Leszek Miller i Włodzimierz Cimoszewicz. Po korekcie głosowania wstrzymali się Marek Belka, Robert Biedroń i Łukasz Kohut.
Jest jednak możliwość zdjęcia paktu z obrad Rady UE. O tym jednak Domański i inni politycy PO milczą.
– To jest ostatni akt formalnej zgody Unii Europejskiej na przypieczętowanie paktu migracyjnego. Ten pakt jest fatalny, szczególnie dla Polski. Na jego mocy do naszego kraju masowo będą relokowani migranci z innych krajów. Jest możliwość zdjęcia tego punktu z obrad, ale do tego potrzeba odwagi polskiego rządu i wykorzystania regulaminu obrad Rady UE. Natomiast trudno oczekiwać, że ekipa Donalda Tuska odważy się na taki ruch
– ocenił w rozmowie z "GPC" europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
Pakt migracyjny zakłada, że albo dany kraj będzie godził się w każdym roku na narzucane przez Brukselę kwoty migrantów, albo zapłaci karę 20 tys. euro za każdą nieprzyjętą osobę. Przepisy te mogą jednak zostać zmienione w przypadku, gdy UE ogłosi kryzys migracyjny – wówczas nie będzie możliwości wykupienia się z przymusowej relokacji, tylko zostanie wprowadzony nakaz przyjmowania przybyszów spoza Europy. Kwoty kar mogą być dowolnie zwiększane przez unijnych urzędników.