Czas, by w sporze wokół nowelizacji ustawy o IPN opadły po wszystkich stronach emocje - powiedział szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin. Dodał, że ważne jest, iż pojawiają się takie oświadczenia jak szefa MSZ Niemiec czy izraelskiego polityka Mosze Arensa. Zaznaczył, że premier Mateusz Morawiecki poważnie traktuje „misję zachowania dobrych relacji z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi”, lecz dobre imię Polski jest bezcenne.
Sasin w radiowych "Sygnałach Dnia" nawiązał dziś m.in. do wypowiedzi szefa MSZ Niemiec Sigmara Gabriela, który w swoim sobotnim oświadczeniu odniósł się do dyskusji, jaką wywołała nowelizacja ustawy o IPN.
Polska może być pewna, że jakakolwiek próba zafałszowania historii, jak w sfomułowaniu „polskie obozy koncentracyjne”, zostanie przez nas w sposób jasny i zdecydowany odrzucona
- napisał minister.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, jeśli chodzi o to, kto był odpowiedzialny za obozy koncentracyjne. To zorganizowane masowe morderstwo zostało popełnione przez nasz naród i nikogo innego. Jeśli byli pojedynczy kolaboranci, to oni nic tu nie zmieniają
- dodał.
Minister spraw zagranicznych Niemiec, mówiąc rzeczy oczywiste o niemieckiej winie za II wojnę światową przełamał pewien trend, który w Niemczech obserwowaliśmy od pewnego czasu, czyli odchodzenia od winy Niemców na rzecz obarczania tą winą jakichś odnarodowionych nazistów
- powiedział Sasin.
Zwrócił też uwagę, na drugie oświadczenie - izraelskiego polityka Mosze Arensa, "który apeluje do polityków izraelskich i społeczeństwa, by nie obarczać Polski za zbrodnie Holokaustu, bo to po prostu nie jest prawda".
CZYTAJ WIĘCEJ: Te słowa powstrzymają oszczerców? Wypowiedział je ważny polityk z Izraela
Ważne, że takie oświadczenia się pojawiają i ważne, że dyskusja trwa, bo jesteśmy w stanie dotrzeć z naszym przekazem, naszą narracją, prawdziwą narracją, do bardzo szerokich kręgów
- dodał.
Sasin podkreślił zarazem, że rząd PiS jest pierwszym po 1989 roku, który zaczął poważnie dbać o obronę dobrego imienia Polski i propagowanie prawdy o polskiej historii, bo wcześniej "kreowano raczej taki obraz, że my powinniśmy pokazywać raczej nasze ciemne strony".
Zwrócił też uwagę, że podczas prac parlamentarnych nad nowelizacją ustawy o IPN opozycja przeciw nim nie protestowała.
Obaw czy uwag do szykowanych przepisów nie sygnalizowali też, jak dodał, przedstawiciele Izraela.
To chyba wszystkich nas przekonało, że nie ma problemu i ta ostra reakcja Izraela była pewnego rodzaju zaskoczeniem
- zaznaczył Sasin.
Według niego teraz jest "czas, by emocje w tej sprawie opadły po wszystkich stronach".
Zapewnił, że premier Mateusz Morawiecki bardzo poważnie traktuje "misję zachowania dobrych relacji z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi, bo to nasi czołowi partnerzy".
Jednocześnie stoimy na stanowisku, że są takie rzeczy, jak dobre imię Polski, które są bezcenne
- mówił Sasin.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".