Niektórzy zbrodniarze komunistyczni wciąż żyją – np. komunistyczny sędzia Stefan Michnik. Niestety stało się tak, że takie osoby jak on czy stalinowska prokurator Helena Wolińska-Brus wyjechały z Polski, często jeszcze w czasach PRL i uzyskały schronienie w krajach Zachodu – powiedział w rozmowie z portalem Niezalezna.pl wiceminister Tomasz Rzymkowski.
1 marca, w rocznicę rozstrzelania przywódców IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania Solidarności – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy.
Mimo że od końca PRL upłynęło już ponad trzydzieści lat, zdecydowana większość komunistycznych zbrodniarzy nigdy nie odpowiedziała za swoje czyny.
Zapytaliśmy posła Prawa i Sprawiedliwości, prawnika, wiceministra edukacji narodowej Tomasza Rzymkowskiego, o to, czy w wolnej Polsce takie osoby nie powinny odpowiedzieć za swoje czyny. – Jeżeli chodzi o zbrodniarzy komunistycznych, którzy w latach 40., 50. czy 60. dokonywali zbrodni na Żołnierzach Wyklętych, to zdecydowana ich większość stoi już przed trybunałem Boskim – zaznaczył.
– Jednak niektórzy z nich wciąż żyją – np. Stefan Michnik. Niestety, stało się tak, że najwięksi zbrodniarze z tamtych czasów wyjechali z Polski, często jeszcze w czasach PRL, i uzyskali schronienie w krajach Zachodu, jak np. Helena Wolińska-Brus. To są osoby, które polski wymiar sprawiedliwości próbował ściągnąć, ale się nie udało. Stefana Michnika trzykrotnie usiłowano deportować do Polski, postawić przed sądem i ukarać, ale nie udało się tego zrobić. Podobnie z Wolińską-Brus, była ściągana w latach 2000, ale Wielka Brytania odmówiła jej wydania, twierdząc, że „boi się polskiego antysemityzmu”.
– Warto zaznaczyć, że kiedy jeszcze wielu spośród komunistycznych zbrodniarzy żyło, był nad nim rozłożony parasol ochronny przez osoby reprezentujące te same interesy i te same poglądy. Można powiedzieć, że dzieci czy następcy prawni w różnych instytucjach bronili tych ludzi, dlatego nigdy wymiar sprawiedliwości nie pociągnął ich do odpowiedzialności
– dodał.
Tomasz Rzymkowski podkreślił, że wciąż można jednak rozliczać osoby, które popełniały zbrodnie w latach 70. czy 80. – Myślę tutaj o zbrodni z 1970 r. na Wybrzeżu, o kopalni Wujek, o skrytobójcach, którzy mordowali polskich księży – zaznaczył.
– Na tapecie mamy zbrodnie z 1987 r., czyli już nie tak odległe, jak zbrodnie sądowe dokonywane na polskich patriotach, Żołnierzach Wyklętych, których próbowano wygumkować z polskiej historii. Rok 1987 to zabójstwo ks. Franciszka Blachnickiego, i to na terenie Republiki Federalnej Niemiec. W tej sprawie toczy się w tej chwili śledztwo w pionie śledczym Instytutu Pamięci Narodowej, ja w tej sprawie również interweniuję, żeby ją przyśpieszyć, żebyśmy mogli przed polskim wymiarem sprawiedliwości osądzić osoby, które odpowiadają za wyrok na ks. Blachnickim i które go wykonały
– powiedział.
– Wiele zbrodni komunistycznych z lat 70. i 80. jest jeszcze nierozliczonych i ja bym się na tym skupił. Niestety, większość z osób, które dokonywały zbrodni w latach 40. i 50., trudno jest już postawić przed sądem, ale ci z późniejszych lat często jeszcze obecnie sprawują różne funkcje i tylko nieudolność oraz powolność polskich organów ścigania powoduje to, że nikt ich teraz nie niepokoi – dodał poseł Rzymkowski.