Organizator Parady Równości zarzuca byłej prezesce fundacji "wyczyszczenie konta" i zapowiada zawiadomienie do prokuratury. Najnowsza afera w tęczowych środowiskach przybrała niezwykle ekspansywną formę, a jeden z komentujących to zdarzenie na stronie internetowej wspierającej LGBT podsumował: - Wcale nie potrzebujemy Konfederacji, sami się pozabijamy.
Sprawę opisuje serwis internetowy queer.pl, zajmujący się tematyką ideologii LGBT. W artykule dotyczącej afery z paradą równości czytamy, że była prezes fundacji-organizatora parady, która została odwołana w styczniu tego roku, przed odwołaniem miała wyczyścić konto fundacji, przelewając 100 tys. zł pomiędzy organizacje prowadzone przez swoich przyjaciół i znajomych. Na liście "beneficjentów" ma być m.in. fundacja Barta Staszewskiego (tego od akcji z kłamliwymi tabliczkami) czy dwie inne organizacje. W sprawie przelewów zawiadomiona miała zostać prokuratura.
Kasa miała być przelewana w formie darowizny dzień przed odwołaniem prezes fundacji z zajmowanej funkcji. Sama była prezes, która przelewała pieniądze, jest... w zarządzie fundacji Staszewskiego, do której miało trafić 40 tys. zł. W tle jest spór dotyczący tego, która parada równości jest "prawdziwa" - aktywiści podzielili się i w tej chwili planowane są dwie "parady". Doszło nawet do tego, że zorganizowano mediacje, które mają wyjaśnić waśnie, jakie zaszły w tęczowym środowisku.
Komentatorzy, którzy oceniają tę sytuację w sieci, wskazują m.in., że rozłam w środowiskach LGBT jest coraz bardziej widoczny, a aktywiści "coraz bardziej kąsają się między sobą w walce o lukratywne granty".