10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Czy koniec Nowoczesnej jest bliski? Politolog tłumaczy, co spowodowało utratę ważnego atutu tej partii

Na pewno bliski jest koniec Nowoczesnej w takim modelu, w jakim była zakładana. Właściwie z tej partii, która była zakładana przez Ryszarda Petru, ani z tej idei, ani z tych ludzi - niewiele zostało. Czy to jest koniec formalny? Zobaczymy, nastąpi lub już następuje powolne wchłanianie Nowoczesnej przez PO - mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl politolog dr Bartłomiej Biskup, pytany o to, czy seria odejść polityków z Nowoczesnej oznacza praktyczny koniec tego ugrupowania.

fot. Tomasz Hamrat/Gazeta Polska

Nad Nowoczesną od pewnego czasu zbierają się ciemne chmury. Sondażowe notowania ugrupowania od okresu powyborczego znacząco poszybowały w dół, a teraz partia traci kolejnych członków. W ostatnich dniach na odejście z Nowoczesnej zdecydowały się posłanki Joanna Scheuring-Wielgus oraz Joanna Schmidt. Dziś decyzję o opuszczeniu partii podjął jej założyciel - Ryszard Petru. Czy koniec Nowoczesnej nieuchronnie się zbliża?

Zależy w jakim sensie. Na pewno bliski jest koniec formacji w takim modelu, w jakim była zakładana. Właściwie z tej Nowoczesnej, która była zakładana przez Ryszarda Petru, ani z tej idei, ani z tych ludzi - niewiele zostało. Czy to jest koniec formalny? Zobaczymy, nastąpi lub już następuje powolne wchłanianie Nowoczesnej przez PO. To może nie być koniec klasyczny, że partia się rozwiąże, ale formy tworzenia koalicji np. wyborczych mogą zaważyć istotnie na tym, że partii w takim kształcie, w jakim była tworzona – nie będzie

- mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl politolog dr Bartłomiej Biskup.

Zapytany, czy dużego wpływu na obecną sytuację ugrupowania nie miała "operacyjna" koalicja Nowoczesnej z PO przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi, w której partia rządzona przez Katarzynę Lubnauer musiała - chcąc nie chcąc - pogodzić się z rolą mniejszego, młodszego brata, dr Biskup podkreślił, że "mniejsza partia w takim związku zawsze będzie marginalizowana".

Myślę, że strategia przyjęta przez Katarzynę Lubnauer zakłada, że związki Nowoczesnej z PO będą się zacieśniały. Wiadomo, że mniejsza partia będzie w takim związku marginalizowana, zwłaszcza, gdy ma podobny elektorat. Przykładowo, koalicja PO-PSL była zupełnie inna – PSL miał inny elektorat i „interesy”, a Platforma – inny. W związku z tym była to dobra koalicja, w takim znaczeniu, że oba ugrupowania się wzmacniały, nie kanibalizowały się. Tutaj jest odwrotnie. Coraz bliższe związki z PO powodują, że Nowoczesna nie ma atutu „odróżnienia się” od Platformy, na czym zależało twórcom ugrupowania w momencie jego zakładania. Prędzej czy później nastąpi powolne wchłonięcie tej partii przez PO, która jest dziś partią większą, ma dużo większe doświadczenie parlamentarne, polityczne i Grzegorz Schetyna też jest bardziej wytrawnym politykiem niż Katarzyna Lubnauer czy Ryszard Petru

- stwierdził politolog.

Dziś Marek Suski na antenie Telewizji Republika przyrównał Nowoczesną do Ruchu Palikota, mówiąc o partii jako "formacji na jedne wybory". Czy można włączać Nowoczesną w zbiór partii potocznie nazywanych "sezonowymi"?

Zobaczymy po wyborach parlamentarnych. Możemy porównywać te ugrupowania w aspekcie trwałości na scenie politycznej – Ruch Palikota, Liga Polskich Rodzin to były partie jednego sezonu. Po wyborach w 2019 r. zobaczymy, czy Nowoczesna wejdzie do Sejmu, czy wchłonie ją PO. To pokaże, czy był to udany projekt polityczny, czy też podzieli los partii jednego sezonu, dość częsty na polskiej scenie politycznej

- powiedział dr Bartłomiej Biskup.

Na antenie RMF FM Joanna Schmidt, która zdecydowała się opuścić szeregi Nowoczesnej, podkreśliła potrzebę stworzenia nowej partii. Pytana o to, z kim mogłaby współpracować w ramach takiego projektu, wymieniła nazwiska m.in. Joanny-Scheuring-Wielgus, Ryszarda Petru, Roberta Biedronia czy Barbary Nowackiej. Czy taka formacja miałaby realne szanse powodzenia? Z jednej strony byliby tam politycy lewicowi – z drugiej, przedstawiciele N., określającej się przez długi czas jako ugrupowanie liberalne.

Po pierwsze pojawia się pytanie, czy w ogóle taka koalicja powstałaby z powodów organizacyjnych i ambicji liderów, bo o to często rozbija się cała sprawa. Moim zdaniem, taka koalicja miałaby jakieś szanse – mamy trochę elektoratu lewicowego, notowania SLD rosną, jest Robert Biedroń, który dobrze – jak na polityka lokalnego - wypada w różnych sondażach, [pojawia się] kilka znanych nazwisk. Pytanie, jakie byłoby spoiwo tej koalicji, co znalazłoby się w jej ofercie politycznej. Dzisiaj błędem strategicznym Nowoczesnej jest to, że idzie torem PO i chce być anty-PiS-em, nic więcej. Gdy posłanki odeszły z Nowoczesnej, ich niedawni partyjni koledzy powiedzieli: „to pożyteczni idioci PiS-u”. To pewna schizofrenia – rozumiem ich emocje, ale nie o to chodzi, ci politycy nie zrozumieli, dlaczego posłanki odeszły z ugrupowania. Jeżeli spoiwem ma być tylko bycie „anty-PiS-em”, to ten projekt nie wypali. Natomiast jeżeli byłaby do tego nowa oferta polityczna, bardziej lewicowa, adresowana do elektoratu lewicowego, zwrócona na zadanie podebrania PiS-owi wyborców zorientowanych społecznie – to wydaje mi się, że miałoby to jakieś szanse na powodzenie

- zaznaczył dr Biskup.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Nowoczesna #Bartłomiej Biskup #Ryszard Petru #Joanna Schmidt #Joanna Scheuring-Wielgus

redakcja