"11 listopada policja w ogóle nie powinna dopuścić do tego, by się odbyła ta manifestacja. Ona była przecież nielegalna" - ogłosił w programie Michała Rachonia "Woronicza 17" poseł Koalicji Obywatelskiej Robert Kropiwnicki. A co miał do powiedzenia o wulgarnych manifestacjach Strajku Kobiet? Tu już prezentował dużo łagodniejsze stanowisko.
Marsz Niepodległości, który przeszedł ulicami Warszawy 11 listopada, był zapowiadany jako przejazd samochodów i motocykli jednak wielu uczestników wzięło w nim udział pieszo. Doszło do starć między demonstrantami a policją. Z kolei przez ostatnie kilka tygodni w całej Polsce miały miejsce wulgarne Strajki Kobiet sprzeciwiające się wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Akty wandalizmu, przemoc werbalna i fizyczna - tam również dochodziło do takich sytuacji.
Obie manifestacje odbyły się mimo trwającej epidemii koronawirusa. Poseł Robert Kropiwnicki inaczej ocenia jednak oba przypadki.
- Czym innym jest agresywne działanie bojówek, które odpalają race i atakują ludzi, a czym innym jest spontaniczny protest w obronie praw człowieka
- stwierdził w programie "Woronicza 17" w TVP Info.
- Pokojowe manifestacje powinny się odbywać, a agresywne - nie
- wyjaśnił.
W związku z tym prowadzący program redaktor Michał Rachoń zapytał, czy hasło "wypier****ć", które jest flagowym sloganem Strajku Kobiet, jest agresywne czy nie.
- To werbalizacja pewnych emocji
- wymijająco odpowiedział Kropiwnicki. Dopytywany, dodał, że: "To kwestia poczucia smaku. To nie moja estetyka, ale uważam, że to emocja społeczna po tym wyroku trybunału..."