Czyżby Grzegorz Schetyna obawiał się, że ogłoszona już wszem i wobec opozycyjna większość w Senacie może się jeszcze zmienić przed pierwszym posiedzeniem tej izby? Wskazuje na to odezwa, jaką opublikował na Twitterze. Pisze tam o "próbach korupcji politycznej".
Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory do Sejmu zdobywając 43,59 proc. głosów, co przełożyło się na 235 mandatów. Z kolei w wyborach do Senatu kandydaci popierani przez opozycję ogłosili zdobycie większości - 51 mandatów. PiS będzie miało w nadchodzącej kadencji parlamentarnej 48 senatorów, w Senacie zasiądzie też ponownie Lidia Staroń, która startowała z własnego komitetu, ale z poparciem PiS.
W Senacie zasiadać będzie 48 senatorów PiS, 43 senatorów Koalicji Obywatelskiej, 3 z PSL, 2 z Lewicy oraz 4 niezależnych. I to właśnie od tej ostatniej czwórki - Lidii Staroń, Krzysztofa Kwiatkowskiego, Stanisława Gawłowskiego oraz Wadima Tyszkiewicza, może zależeć, kto będzie miał większość senacką w nadchodzącej kadencji.
Czyżby obawiał się tego Grzegorz Schetyna? Jeszcze nie minęło 48 godzin od ogłoszenia wyników, a na jego profilu w mediach społecznościowych pojawiła się rozpaczliwa odezwa.
Lider Platformy Obywatelskiej, choć sam może mieć kłopoty w partii, by utrzymać swoje stanowisko po kolejnych przegranych wyborach, ostrzega PiS przed... "korupcją polityczną". I to nawet w przypadku, gdy Koalicja Obywatelska - której przewodzi - ma tylko 43 mandaty. Czyżby miał zamiar decydować za PSL, SLD lub - co najciekawsze - za senatorów określających się jako niezależnych?
Ostrzegam, każda próba korupcji politycznej ze strony PiS wobec wybranych w demokratycznych wyborach z woli suwerena senatorów opozycji będzie ujawniana i piętnowana.
— Grzegorz Schetyna (@SchetynadlaPO) October 16, 2019