Ewa Kopacz gościła dziś w RMF FM. Została zapytana m.in. o to, czy jej córka wraz z rodziną wyemigrowała do Kanady. – Tuż przed wyborami pani córka Katarzyna mówiła \"Super Expressowi\": \"Boję się rządów PiS-u, Kaczyńskiego i Macierewicza. Jeśli oni wygrają, to wyjedziemy do Kanady\" – przypomniał redaktor prowadzący rozmowę.
Ewa Kopacz tłumaczyła, dlaczego jej córka z rodziną nie zdecydowała się na wyjazd.
A życzyłby im pan tego? Ja sobie tego nie życzę. Bardzo ich do tego zachęcam, żeby zostali tu. Kochają Polskę. Mojego wnuka, który jest dwujęzyczny, uczę poprawnej polszczyzny. Uważam, że jest to chłopak, który może potem przejąć pałeczkę po swoich rodzicach - też być lekarzem, a lekarzy nam potrzeba. Ja bym bardzo sobie życzyła i będę robiła wszystko, żeby oni zostali tutaj
– mówiła była premier.
Dziś, w dwa lata po wygranej wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość, pytana była też o emocje, jakie towarzyszyły jej w wieczór wyborczy.
Wiadomą jest rzeczą, że zawsze w takiej sytuacji jest człowiekowi przykro. Pytanie sobie stawia, czy zrobiło się wszystko, czy można było zrobić lepiej. I odpowiedź może być tylko jedna: zawsze można wszystko zrobić lepiej
– stwierdziła.
Kopacz doszła również do zaskakującego wniosku, że... przewidziała przyszłość, kiedy składała dymisję swojego rządu.
Powiedziałam: boję się tego, że niestety sądy nie będą wolne od wpływów politycznych, boję się niszczenia demokracji, boję się tego, że prawa kobiet będą ograniczane, boję się tego, że nasze wolności nie będą już takie, jak do tej pory. I generalnie można by było powiedzieć, że przewidziałam to, co oni zrobili w ciągu dwóch lat
– powiedziała.