Tomasz Sakiewicz w programie "Polityczna kawa" gościł w niedzielę palmową europosła PiS Ryszarda Czarneckiego i senatora PSL Jana Filipa Libickiego. Tematem programu były wybory prezydenckie planowane na 10 maja. - Nie ma żadnej merytorycznej debaty, co zrobić z wyborami prezydenckimi, bo opozycja na wszystko odpowiada "nie, bo nie". Sytuacja odłożenia wyborów, to kwestia konsensusu - podkreślił Czarnecki.
- Nikt w Polsce w tej chwili nie może powiedzieć co się wydarzy. Znamy ramy formalno-prawne i nie ma podstaw do przełożenia wyborów. Pandemia może jednak się rozwinąć, więc wszystkie decyzje są jeszcze przed nami. Pan Premier Gowin rozpoczął swoją grę z 18 sejmowymi szablami. Zobaczymy co ugra. Mam nadzieję, że ma dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy. Na razie buja łódką i nadziejami, które nasze społeczeństwo wiąże z tym rządem
- powiedział Czarnecki.
Sakiewicz przypomniał, że kandydat PSL Władysław Kosiniak-Kamysz wyprzedza Małgorzatę Kidawę-Błońską w niektórych sondażach.
- Szampana nie otwieram, bo od 10 lat jestem osobą niepijącą - śmiał się Libicki.
- Jestem przekonany, że termin majowy jest nierealny. Technicznie nawet korespondencyjnie nie da się tego przeprowadzić, nawet gdyby były dwa tygodnie później - 24 maja. Żeby wybory były zgodne z Konstytucją muszą w nich także wziąć udział Polacy z zagranicy. Polskie placówki już dostały w kilku przypadkach odmowę na przeprowadzenie głosowania od władz lokalnych, ze względu na koronawirusa. Tu jest poważna wątpliwość. Około miesiąca to jest za mały czas, żeby te wybory przygotować. Premier Gowin ma dużo większy wpływ na przebieg wydarzeń niż wynika to z arytmetyki. Moim zdaniem termin dwuletniego przedłużenia kadencji Andrzeja Dudy PSL podda refleksji. Rozumiem też, że rząd nie chce ogłosić stanu klęski żywiołowej, ale tylko w wypadku jeśli chodzi o odszkodowania dla przedsiębiorstw, a nie jeśli jest to gra polityczna i strach przed spadkiem notowań Dudy
- powiedział Libicki.
Sakiewicz zauważył, że opozycja nie zgłasza żadnych poprawek konstytucyjnych, które mogłyby pomóc w przeprowadzeniu wyborów prezydenckich w innym terminie.
- Opozycja jest tą samą opozycją, którą pamiętamy z "ciamajdanu" - uważa Czarnecki.
- Nie ma żadnej merytorycznej debaty, co zrobić z wyborami prezydenckimi, bo opozycja na wszystko odpowiada "nie, bo nie". Sytuacja odłożenia wyborów, to kwestia konsensusu. Premier Gowin proponuje wydłużenie o dwa lata, ale do takiego przedłużenia potrzeba większości konstytucyjnej. Chcemy, żeby te wybory były poza podejrzeniami, żeby nikt nie szukał sposobów, by je unieważnić. Jako obywatel chcę, żeby nikt ich nie miał prawa kwestionować
- zakończył Czarnecki.