Przedstawiciele fundacji Akcja Demokracja rozsyłają do swoich aktywistów ankiety, w których sondują możliwość zorganizowania antyrządowego protestu we wrześniu. Wśród pomysłów na „wyłączenie państwa” jest wywieranie presji na posłów poprzez blokowanie ich linii telefonicznych, odwiedzanie ich w biurach, a także indywidualne formy nacisku.
Działacze Akcji Demokracja wysłali swoją ankietę do 240 tys. osób, które podpisały się pod inicjatywami AD. Aktywiści sugerują działania, które mogą podjąć obywatele po tym, jak prezydent Andrzej Duda zgłosi ustawy o KRS-ie i Sądzie Najwyższym. Wśród pomysłów są blokowanie linii telefonicznych, paraliżowanie mejli, protesty przed biurami poselskimi.
Najbardziej kontrowersyjnym elementem ankiety Akcji Demokracja jest seria pytań o to, jak przy protestach ulicznych wykorzystać pomoc „z zagranicy”. Wśród pomysłów podsuwanych przez Akcję Demokracja pod rozwagę swoim sympatykom są postulaty „skłonienia Komisji Europejskiej do rozpoczęcia procedury pozbawienia Polski prawa głosu w Radzie Europejskiej, dopóki nie zostanie przywrócony porządek demokratyczny”, oraz „ustanowienie w nadchodzącym budżecie Unii specjalnych mechanizmów finansowania organizacji społeczeństwa obywatelskiego w Polsce”.
Według polityków PiS‑u rozsyłana ankieta jest dowodem na to, że protesty w obronie sądów nie były spontaniczne.
- Jako socjolog z wykształcenia, patrząc na wcześniejsze działania fundacji Akcja Demokracja, oceniam, że protesty nie były spontaniczne. To była dobrze przygotowana akcja marketingowa, zarówno przed, jak i w trakcie pracy Sejmu nad ustawami. Wszystkie działania były rozpisane: billboardy, akcja w internecie, demonstracje uliczne. Teraz widać, że brakuje paliwa politycznego. Ankiety na stronie internetowej z pytaniami o nowe pomysły ewidentnie świadczą o tym, że Akcja Demokracja, podobnie jak KOD, traci swój impet - mówi nam Anna Krupka.
Jej zaniepokojenie budzi jednak forma protestów, która może wymknąć się spod kontroli.
- Moje obawy budzą proponowane formy nacisku na posłów w formie indywidualnych i zbiorowych wizyt w biurach poselskich. To bardzo ryzykowne i może się wiązać z agresją. Przypomnę, że siedem lat temu w biurze poselskim PiS‑u zginął asystent posła Janusza Wojciechowskiego Marek Rosiak. Został zabity przez fanatycznie nienawidzącego PiS‑u człowieka, byłego członka PO Ryszarda Cybę. Miejmy nadzieję, że ta tragiczna historia nas wszystkich czegoś nauczyła - podkreśla Anna Krupka.
Więcej na ten temat również w najnowszym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska":
Nowa Kampania Wrześniowa - zdradzamy plany jesiennego puczu!
— Gazeta Polska (@GPtygodnik) 15 sierpnia 2017
Nowa #GazetaPolska od środy, 16.08 w kioskach! Polecamy! pic.twitter.com/PymRy4Oglf