Projekt poselski dotyczący zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym to ostatnimi czasy "temat rzeka", jeśli chodzi o przestrzeń publiczną. Teoretycznie, przyjęcie go, w jakimś stopniu przybliżyłoby Polskę do otrzymania środków w ramach KPO. Z drugiej jednak strony, jak zaznaczył m.in. prezydent Andrzej Duda, niektóre zapisy w nim zawarte, nie są do końca zgodne z Konstytucją RP. Co więc zrobić z "tym fantem"? Kwestię tą przedyskutowano w programie #Jedziemy na antenie TVP Info. Gościem red. Michała Rachonia był Marek Ast, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Przewodniczącego sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka opowiedział w skrócie, co działo oraz, co dzieje się z projektem ustawy w tej chwili.
"Projekt ustawy trafił do sejmu, miało się odbyć pierwsze czytanie w czwartek. Z uwagi na zastrzeżenia prezydenta, pani marszałek zdecydowała, że potrzeba trochę czasu na konsultacje. Prawdopodobnie w styczniu odbędzie się pierwsze czytanie. Jest to rezultat rozmów, jakie minister Szynkowski vel sęk prowadził z KE. Chodzi w niej o niezawisłość sędziów oraz sposób, powody powołania sędziów, co budzi trochę niepokoju wśród zarówno sędziów, jak i u pana prezydenta".
Prowadzący program przytoczył słowa prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskie, które właśnie na temat nowelizacji ustawy o SN, padły ostatnio w wywiadzie dla "Gazety Polskiej".
"Ta sprawa jest przedmiotem poważnej kontrowersji w Polsce, dlatego nie mogę się na jej temat w tej chwili wypowiadać. Uchwalenie ustawy prawdopodobnie, ale nie na pewno, byłoby uznane za ich wypełnienie, ale skutki w Polsce mogłyby być skrajnie destrukcyjne, nie tylko dla sądownictwa, lecz także całego aparatu państwowego i mogłyby zaszkodzić przyjmowaniu przez Polskę głównych środków z perspektywy budżetowej na lata 2021–2027"
- brzmi fragment.
Red. Rachoń zapytał swojego gościa, o których zapisach mówił szef partii.
"Myślę, że przede wszystkim chodzi o możliwość kwestionowania statusu sędziów. Pan prezydent w swoim wystąpieniu wspominał, że na wniosek KRS powołał już wielu sędziów i to jest sytuacja, która gdyby została zaakceptowana, mogłaby wywołać chaos w sądownictwie. A z drugiej strony KE oczekuje, aby sądy działały sprawnie. To jednak mogłaby być przeszkoda"
- odparł Marek Ast, który dopytywany o to, co będzie dalej, jeśli nie zostanie to przez Polskę zaakceptowane, dodał:
"Nie chodzi o kwestionowanie sędziego przez sędziego tak, jak ma to miejsce teraz. Będą decydowały o tym składy orzekające czyli sądy. Najpierw trzeba by było sprawdzić, czy to zagrożenie o którym jest mowa, faktycznie byłoby zagrożeniem".
Precyzując, powiedział: "orzeczenie składu orzekającego oznacza, że sędzia nie będzie mógł orzekać w danej sprawie".
Na uwagę prowadzącego #Jedziemy, że każdy kto był w sądzie wie, iż zawsze istnieje możliwość wniesienie wniosku o odsunięcie danego sędziego, gdyż jest on np. w konflikcie interesu, polityk partii rządzącej odparł:
"Dlatego mówię, że w rezultacie to wszystko może doprowadzić do dużego chaosu. Naukowo jest to podrażnienie prerogatywy prezydenta do powołania sędziego. Sędzia powołany przez prezydenta, nie może być kwestionowany. To jest zapis konstytucji. I tu się robi mały problem".
Na pytanie, co dalej, jeżeli negocjacje nie przebiegną dobrze, Marek Ast przyznał, że trzeba będzie rozmawiać dalej, o ile ta ustawa nie wejdzie w życie w takim kształcie, w jakim została uzgodniona.
"Te rozmowy trwają przecież nie dziś. Zakładamy, że środki w końcu zostaną wypłacone. KE ostatnie wszystko zatwierdziła, również, że te wyznaczone cele są zgodne"
- dodał.