Od maja 2017 r. Wielkopolska Brygada Zmechanizowana realizuje zadania tFP (ang. Tailored Forward Presence) dostosowanej Wysuniętej Obecności NATO, polegające na wzmocnieniu południowej flanki NATO. Podczas półrocznego dyżuru Polski Kontyngent Wojskowy realizuje szereg wielonarodowych szkoleń na terenie Rumunii. Wraz z początkiem lipca rozpocznie się rotacja kolejnej, już III zmiany PKW. We worek 10 kwietnia pododdział przystąpił do ostatniego, najważniejszego sprawdzianu jakim jest certyfikacja narodowa. Działania żołnierzy oceniała komisja z Dowództwa Operacyjnego RSZ.
Tworzenie kontyngentu wojskowego to długi proces, który nie opiera się jedynie na szkoleniu taktycznym. Nim dojedzie do tego etapu, każdy z żołnierzy musi przejść badania lekarskie, przygotować szereg dokumentów oraz wziąć udział w kursach specjalistycznych. Następnie pododdział rozpoczyna szkolenie przygotowujące do realizacji zadań poza granicami kraju. Właśnie te zagadnienia podlegały kontroli w pierwszym dniu certyfikacji - czytamy.
Od środy główny nacisk położony był na sprawdzenie kompanii zmotoryzowanej ze znajomości procedur taktycznych. W godzinach porannych rozbrzmiał alarm, który był dla wszystkich żołnierzy sygnałem do rozpoczęcia działań. Po pobraniu zapasów i osiągnięciu gotowości, zmotoryzowani wykonali marsz do rejonu ześrodkowania, gdzie dowódca kompanii rozpoczął planowanie kolejnych działań zgodnie z otrzymywanymi rozkazami. W tym czasie żołnierze wykonywali czynności związane z zabezpieczeniem bojowym - podaje wielkopolska brygada.
Kolejny etap certyfikacji to wykonywanie zadań ogniowych z użyciem amunicji bojowej.
Kierowanie ogniem to najważniejszy element sprawdzenia. Łączy ze sobą umiejętności taktyczne oraz ogniowe. To właśnie podczas tych zadań dowódcy pokazują umiejętność wykorzystania wszystkich środków będących na wyposażeniu pododdziału. Liczy się celność i skuteczność ognia
– opisuje dowódca III zmiany PKW mjr Marcin Szulewa, cytowany przez oficjalny portal 17. WBZ.
Kompania zmotoryzowana wykonała strzelania w wąwozie, który swoim ukształtowaniem przypomina część rejonu Rumunii oraz na pasie taktycznym przy wsparciu 120mm moździerzy "RAK". Kompania wsparcia nie podlegała certyfikacji, jednak dzięki połączonym działaniom zmotoryzowani wykonali procedury wsparcia ogniowego widząc jego realną skuteczność - czytamy.