Bunt jest wpisany w młodość. Chodzi o to, by nie był on ukierunkowany na niszczenie kościołów czy agresję, skierowaną przeciw drugiemu człowiekowi. Najważniejsza jest edukacja młodego pokolenia - mówiła dziś redaktor naczelna Telewizji Republika Dorota Kania, analizując trwające od kilkunaste dni protesty w całej Polsce. Najważniejszym wyzwaniem jest -w opinii publicystki- "dotarcie do młodzieży anarchistycznej".
Od ponad tygodnia trwają w całym kraju protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego. To skutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że przepis zezwalający - na mocy ustawy z 1993 r. - na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.
O masowe zgromadzenia w dobie epidemii koronawirusa pytana dziś była Dorota Kania. - Skrajna nieodpowiedzialność - tymi słowami mogę ocenić trwające protesty. Nie wiem, czy mamy dziś w Polsce kogoś, kto wśród swoich znajomych nie ma przypadku zakażenia. Przebieg tej choroby u wielu osób jest ciężki. Zanim u kogoś wystąpią objawy, ludzie są nosicielami - tłumaczyła Kania w TVP Info.
- Jest bardzo szeroka akcja informacyjna, wiadomo, jakim zagrożeniem są skupiska ludzi. Pytanie do organizatorów strajków - o co wam chodzi? - pytała naczelna TV Republika.
- Wcale nie chodzi o kobiety, a politykę, władzę. Realizowany jest scenariusz "ulica zagranica". Dziś mieliśmy kolejną odsłonę "zagranicy". Wiceszefowa niemieckiego Bundestagu zakomunikowała: „to jest wojna”. Tego typu hasło z wizerunkiem niemieckiej polityk przywołuje wśród Polaków tylko jedno skojarzenie. Wcześniej jej koleżanka mówiła o „wzięciu głodem Polaków i Węgrów” - przypomniała.
Przyznała, że "przywódczyniom Strajku Kobiet zupełnie to nie przeszkadza". - Sięgają po każdą metodę, nawet najbardziej haniebną, by zrealizować polityczny cel. Przypomina mi się 2016 rok. To ten sam scenariusz. Mam deja vu. Spodziewam się zatem, że doczekamy takiego samego finału, jak wówczas - mówiła dalej.
Odnosząc się do obecności głównie młodych osób na protestach wskazała, że "bunt jest wpisany w młodość".
- Chodzi o to, by nie był on ukierunkowany na niszczenie kościołów czy agresję, skierowaną przeciw drugiemu człowiekowi. Najważniejsza jest edukacja młodego pokolenia. Rozmowa z tymi młodymi ludźmi. To w dużej mierze dzieciaki. Wśród młodych widzę ostrą polaryzację. Z jednej strony to środowiska liberalne, skrajnie lewicowe, a z drugiej patriotyczne. Trzeba dotrzeć do młodzieży anarchistycznej
- skonkludowała.