Brał udział w Powstaniu Warszawskim, mieszka w szokujących warunkach. Tak bohatera powstańczego zrywu – Janusza Walędzika, ps. Czarny – traktują urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Tej samej, która podczas płomiennej mowy w 73. rocznicę wybuchu powstania grzmiała o obronie podstawowych wartości m.in. praw człowieka.
Kontrowersyjne słowa prezydent Warszawy, w których wzywała: „próby się nie uniknie – próbę trzeba podjąć!”, padły podczas jej wystąpienia przed Muzeum Powstania Warszawskiego. Gronkiewicz-Waltz mówiła wówczas: „W Polsce tak się składa, że każde pokolenie, także dzisiejsza młodzież, musi przejść swoją próbę. Jest nią obrona wartości jakimi są: wolność, demokracja i prawa człowieka”. Dodała zarazem, że „żadna z tych wartości nie jest gwarantowana raz na zawsze”.
Choć do powstańców skierowała płomienne słowa o bohaterstwie i obronie ojczyzny, okazuje się, że za patosem przemówienia nie kryją się żadne realne działania. Wie o tym najlepiej Janusz Walędzik ps. Czarny. To on, mając niespełna 14 lat, dołączył do Powstania Warszawskiego, dziś zaś – przez bezduszność i opieszałość warszawskich urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz – jest zmuszony do życia w szokujących warunkach.
„Czarny” ma bowiem 86 lat, został eksmitowany ze swojego mieszkania, a teraz mieszka w jednopokojowym lokum bez łazienki, ciepłej wody, ogrzewania. O jego losie przypomniał materiał „Wiadomości” TVP. Najbardziej przeraża to, jak bohater zrywu powstańczego został potraktowany przez stołecznych urzędników, do których wielokrotnie zwracał się o pomoc.
Walędzik relacjonuje, że miał od nich usłyszeć m.in.: „A kto panu kazał walczyć w Powstaniu Warszawskim? To była pana sprawa, teraz ma pan eksmisję i my pana traktujemy tak jak każdego, kto ma eksmisję. A że pan był powstańcem, to pana osobista, prywatna sprawa”.
Sprawą skandalicznych warunków, w jakich żyje Walędzik, zainteresowali się po emisji wcześniejszego materiału TVP Warszawa urzędnicy z Pragi-Południe, a Ośrodek Pomocy Społecznej zaproponował mu pomoc. Jednak nie za darmo. Urzędniczka przepytała „Czarnego”, jaką ma emeryturę, i wyliczyła, ile płaciłby za godzinę. Wyszło jej, że 14 zł. Za taką kwotę pracownik Ośrodka Pomocy Społecznej miałby robić zakupy, sprzątać i towarzyszyć powstańcowi podczas spacerów.
– Pan Walędzik ma emeryturę i wysokość tej emerytury wskazuje, że taka pomoc mogłaby być świadczona odpłatnie – mówi dyrektor ośrodka Zuzanna Grabusińska i zapewnia, że „Czarny” otrzyma zastępcze mieszkanie „za parę miesięcy”. Tymczasem 86-letni bohater Powstania Warszawskiego skazany jest na biedę i ewidentny brak pomocy.
Janusz Walędzik urodził się w Warszawie 2 stycznia 1931 r. W czasie Powstania Warszawskiego był w zgrupowaniu Armii Krajowej Chrobry II, w III kompanii porucznika „Zdunina”. Przyjął pseudonim Czarny. Walczył w Śródmieściu, a po upadku powstania wyszedł z miasta razem z ludnością cywilną. Następnie trafił do obozu w Niemczech.