Biznesmen Gerald Birgfellner zeznawał w tym tygodniu w prokuraturze. Z jego słów wynika, że nie pamięta on okoliczności dotyczących nagrywanych rozmów w sprawie projektu budowy wieżowców przez spółkę Srebrna. Nie wie ile i co nagrał. Dziś „Gazeta Wyborcza” przedstawia historyjkę z kopertą z pieniędzmi. Czy ktoś jest zdziwiony, że akurat tej rozmowy nie nagrał austriacki biznesmen?
„Gazeta Wyborcza” publikuje dziś kolejny tekst dotyczący zeznań Geralda Birgfellnera. Austriacki biznesmen miał zeznać w prokuraturze, że prezes PiS nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna – wynika z tekstu w „GW”.
Autorzy przytaczają słowa Birgfellnera wypowiedziane w prokuraturze. Zaznaczają, że te rozmowy były toczone już w zaawansowanym stadium negocjacji. Wtedy miała pojawić się kwestia zapłaty członkowi rady fundacji.
Sprawa którą opisuje „Wyborcza” nie została nagrana. Gdyby tak było, autorzy tekstu w „GW” nie omieszkaliby o tym wspomnieć. Już wcześniej z zeznań austriackiego biznesmena wynikało, że nie pamięta on okoliczności dotyczących nagrywanych rozmów.
Według nieoficjalnych informacji Birgfellner, choć miał przyznać, że nagrywał, nie pamięta szczegółów samego nagrywania. Kiedy nagrywał? Birgfellner – według źródeł PAP - powiedział, że nie pamięta. Nie pamięta także na jakim sprzęcie były rejestrowane rozmowy, ani gdzie znajdują się oryginały nagrań. Stwierdził też, że nie wie ile nagrał, i co – informują źródła.
Sama „Wyborcza” pisała ostatnio o kilkunastu segregatorach, które miały potwierdzać, że austriacki biznesmen wykonał w sprawie prac przy projekcie "dwóch wież" konkretne działania. Jak dowiedziała się niezalezna.pl segregatorów nie było kilkanaście, a jedynie... dwa.
Do tekstu odniósł się już Roman Giertych. Podał, że z opublikowanych przez „Wyborczą” fragmentów zeznań Birgfellnera nie wynika to, co zostało napisane przez autorów.
W nawiązaniu do dzisiaj opublikowanych fragmentów zeznań Geralda Birgfellnera przez „GW” uprzejmie informuję, że nie wynika z tych fragmentów, aby mój Mocodawca miał pewność, że pieniądze trafiły do Ks. Rafała Sawicza. A tak sugeruje podtytuł artykułu.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 15 lutego 2019
"Wyborcza" już poprawia swój artykuł.
Mała errata do dzisiejszego leadu. Powinno być: "Gerald Birgfellner zeznał, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł DLA księdza z rady fundacji..."
— Jarosław Kurski (@JaroslawKurski) 15 lutego 2019
Austriak ks. Sawicza na oczy nie widział.#TasmyKaczynskiego #KopertaKaczyńskiego #Srebrna pic.twitter.com/6wcs6gQ0nn