Wbrew zapowiedziom umowa na kolejne dostawy czołgów K2 nie zostanie podpisana szybko. Pod znakiem zapytania są też plany produkcji koreańskich czołgów w Polsce - informuje "Rzeczpospolita". Koreańczycy milczą, a polscy negocjatorzy wydają enigmatyczne komunikaty.
"Wszystkie siły i środki są skierowane na to, żeby ta produkcja rozpoczęła się jak najszybciej. Mówimy o kolejnej umowie wykonawczej na 180 czołgów K2, którą chcemy podpisać w Kielcach podczas targów. Taki jest cel, żeby już z tej transzy czołgi były produkowane w Polsce".
Gazeta zauważa, że Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach odbędzie się w pierwszym tygodniu września, ale podkreśla, że z jej ustaleń wynika, iż do podpisania umowy z Koreą nie dojdzie.
"Przedstawiciele koncernu Hyundai Rotem, producenta czołgów K2, sprawy nie komentują. Enigmatyczni są polscy negocjatorzy" - czytamy w "Rz". "Agencja Uzbrojenia realizuje swoje zadania zgodnie z centralnymi planami rzeczowymi i naturalnym tokiem procedowanych spraw, niezależnie od kalendarza imprez handlowych" – mówi "Rz" ppłk Grzegorz Polak, rzecznik prasowy Agencji.
Umowę ramową z Koreą Południową na 1 tys. czołgów K2, z których 500 miałoby być wyprodukowanych w Polsce, zawarł w lipcu 2022 r. ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak. W kolejnym miesiącu podpisano umowę wykonawczą, czyli faktyczny kontrakt na zakup 180 czołgów K2, o wartości prawie 3,4 mld dol.
Według "Rz" dostawy z Korei już trwają, ale udział polskiego przemysłu w realizacji tej części kontraktu jest minimalny. W czołgach K2 instalowane są jedynie rodzime systemy łączności, produkowane przez Grupę WB. Rozmowy dotyczące zakupu kolejnych 180 czołgów toczą się od kilku miesięcy. Jak informuje dziennik, w tym tygodniu koreańska delegacja spędziła dwa dni w Warszawie na negocjacjach z Agencją Uzbrojenia. I choć wicepremier Kosiniak-Kamysz zapowiadał, że 'czołgi z tej transzy mają być produkowane w Polsce', to już wiadomo, że to nierealne.
"Sama dostawa linii produkcyjnej to minimum półtora roku"