"Ten rząd od początku kugluje i mataczy przy jakichkolwiek rozmowach dotyczących wzmocnienia naszych sił zbrojnych, kontynuowana rozmów z kontrahentami ze Stanów Zjednoczonych czy Korei, co do dostaw uzbrojenia oraz technologii. Mnie to nie dziwi..." - skomentował w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Michał Jach (PiS), były przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej.
Jeszcze dwa miesiące temu obecny szef MON - Władysław Kosiniak-Kamysz obiecywał: "Wszystkie siły i środki są skierowane na to, żeby ta produkcja rozpoczęła się jak najszybciej. Mówimy o kolejnej umowie wykonawczej na 180 czołgów K2, którą chcemy podpisać w Kielcach podczas targów. Taki jest cel, żeby już z tej transzy czołgi były produkowane w Polsce".
Z dzisiejszej publikacji "Rzeczpospolitej" wynika, że wbrew tymże zapowiedziom - umowa na kolejne dostawy czołgów K2 nie zostanie podpisana szybko. To jednak nie wszystko. Pod znakiem zapytania stoją również plany produkcji koreańskich czołgów w Polsce.
Jak przypominamy, w lipcu 2022 roku, ówczesny minister obrony narodowej - Mariusz Błaszczak podpisał z Koreą Południową umowę ramową na 1 tys. czołgów K2, z których 500 miałoby być wyprodukowanych w Polsce. W kolejnym miesiącu podpisano umowę wykonawczą, czyli faktyczny kontrakt na zakup 180 czołgów K2, o wartości prawie 3,4 mld dol.
Gazeta zauważyła, że Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach odbędzie się w pierwszym tygodniu września, ale podkreśla, że z jej ustaleń wynika, iż do podpisania umowy z Koreą nie dojdzie.
Według ustaleń "Rz" dostawy z Korei już trwają, natomiast udział polskiego przemysłu w realizacji tej części kontraktu jest znikomy. W czołgach K2 instalowane są jedynie rodzime systemy łączności, produkowane przez Grupę WB. Rozmowy dotyczące zakupu kolejnych 180 czołgów toczą się od kilku miesięcy. Jak informuje dziennik, w tym tygodniu koreańska delegacja spędziła dwa dni w Warszawie na negocjacjach z Agencją Uzbrojenia. I choć wicepremier Kosiniak-Kamysz zapowiadał, że 'czołgi z tej transzy mają być produkowane w Polsce', to już wiadomo, że to nic z tego nie będzie...
Portal Niezalezna.pl rozmawiał na ten temat z Michałem Jachem, posłem PiS, byłym przewodniczącym sejmowej komisji obrony narodowej.
"Ten rząd od początku kugluje i mataczy przy jakichkolwiek rozmowach dotyczących wzmocnienia naszych sił zbrojnych, kontynuowana rozmów z kontrahentami ze Stanów Zjednoczonych czy Korei, co do dostaw uzbrojenia oraz technologii. Mnie to nie dziwi. Zapewnienia ministra Kosiniaka-Kamysza dotyczące tego, że np. na budżet MON-u będą przeznaczone największe środki w tym roku, a w przyszłym jeszcze więcej - niewiele dla mnie znaczą"
Przypomniał także, jak przebiegała "modernizacja" polskiej armii za czasów poprzedniego rządu Tuska.
"Pamiętam poprzednie 8 lat rządów Platformy Obywatelskiej. Wtedy obowiązywała zasada, że określoną część budżetu przeznacza się na wojsko - co roku ta wielkość budżetu była zapewnienia. Przez 8 lat, ani razu, tego budżetu jednak nie zrealizowano. Te pieniądze były zapisane w budżecie, ale co roku, minister meldował premierowi i ministrowi finansów, że zaoszczędzono środki. Przez 8 lat było to ponad 12 mld złotych, czyli mniej więcej tyle, ile Polska zapłaciła wcześniej za 48 sztuk samolotów F-16. Te pieniądze, kiedy budżet się kończy, są nie do odzyskania"
Do sprawy odniósł się również w mediach społecznościowych Mariusz Błaszczak, były szef MON.
"Absolutny skandal - jeden z ważniejszych kontraktów zbrojeniowych jest właśnie wyrzucany do kosza przez rząd. Straci nie tylko Wojsko Polskie, ale także przemysł zbrojeniowy, bo czołgi K2 miały być docelowo produkowane w naszych zakładach"
Absolutny skandal - jeden z ważniejszych kontraktów zbrojeniowych jest właśnie wyrzucany do kosza przez rząd. Straci nie tylko Wojsko Polskie, ale także przemysł zbrojeniowy, bo czołgi K2 miały być docelowo produkowane w naszych zakładach. https://t.co/rISosxktyF
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) August 23, 2024