We wtorek polskie służby odparły wspierany przez białoruskie wojsko szturm migrantów na granicę. Wieczorem, na miejscu wydarzeń pojawiły się z powrotem białoruscy funkcjonariusze. "Wygląda to jak przygotowanie do akcji propagandowej przeciwko Polsce" - napisał na Twitterze Stanisław Żaryn.
We wtorek na przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi rozegrały się sceny siłowego forsowania polskiej granicy przez migrantów, wspieranych i ekwipowanych przez białoruskie służby. Polscy funkcjonariusze, atakowani kamieniami, metalowym sprzętem i granatami hukowymi, nie ustąpili nawet na krok, odpierając szturm z użyciem m.in. armatek wodnych i gazu łzawiącego. W wyniku ataku rannych zostało po stronie polskiej 12 osób - 9 policjantów, 2 strażników granicznych i żołnierz.
Wieczorem na miejscu szturmu migrantów pojawili sięz powrotem białoruscy funkcjonariusze. Nagranie zamieścił na Twitterze Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych.
- W godzinach wieczornych w miejscu, w którym atakowano granicę RP i skąd rzucano w Polaków m. in. kamieniami, pojawili się białoruscy funkcjonariusze, którzy zachowywali się jakby zabezpieczali dowody w śledztwie - napisał rzecznik.
W godzinach wieczornych w miejscu, w którym atakowano granicę RP i skąd rzucano w Polaków m. in. kamieniami, pojawili się białoruscy funkcjonariusze, którzy zachowywali się jakby zabezpieczali dowody w śledztwie. 1/2 pic.twitter.com/fnPAXdPBRX
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) November 16, 2021
Zdaniem Żaryna, może być to przygotowanie do akcji propagandowej wymierzonej w Polskę.
Wygląda to jak przygotowanie do akcji propagandowej przeciwko Polsce. Bardzo prawdopodobne, że Białoruś zacznie oskarżać władze PL o rzekome zbrodnie, popełnione w dniu dzisiejszym.
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) November 16, 2021
Kolejne prowokacje niemal pewne... 2/2
Po dzisiejszym szturmie na granicę, białoruskie służby wysuwały już absurdalne zarzuty pod adresem polskich służb, dotyczące m.in. rzekomych "prób bezpośredniej agresji przeciwko Białorusi" oraz "strzelania do nieuzbrojonych osób po stronie białoruskiej".