Była to raczej zaplanowana prowokacja ze strony Rosji. Widzimy, że Rosja ma na celu skupianie uwagi międzynarodowej na tego typu prowokacjach - oznajmił rzecznik rządu Piotr Müller odnosząc się do ogłoszonego dziś niebezpiecznego manewru rosyjskiego myśliwca wobec polskiego samolotu nad Morzem Czarnym. Dodał, że o zdarzeniu z 5 maja poinformowano dopiero teraz, ponieważ trwały procedury wyjaśniające incydent.
Jak przekazał na antenie Polsat News rzecznik rządu, załoga polskiego samolotu Straży Granicznej nad Morzem Czarnym - w ramach działań Frontex-u - uczestniczyła w zadaniu, którego celem było monitorowanie przestrzeni powietrznej na terenie Rumunii. "W ramach tej misji doszło do sytuacji, kiedy jeden z rosyjskich myśliwców zbliżył się do polskiego samolotu" - przypomniał.
Zaznaczył o sprawie jako pierwsze poinformowało rumuńskie MON - a nie strona Polska - ponieważ tak wyglądają procedury. Chodzi o to, że cała sytuacja miała miejsc nad przestrzenią powietrzną Rumunii. "Te działania były skoordynowane" - powiedział.
Strona rumuńska z kolei o incydencie poinformowała dopiero teraz, ponieważ - zdaniem rzecznik rządu RP - konieczne było dokładne zbadanie zdarzenia i zaraportowanie go.
❗️Niebezpieczne zdarzenie z udziałem #samolotSG i rosyjskiego myśliwca.
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) May 7, 2023
Rosyjski SU35 wleciał bez kontaktu radiowego na teren operacyjny wyznaczony przez Rumunię,wykonał agresywne i niebezpieczne manewry,w wyniku których załoga #funkcjonariuszeSG utraciła kontrolę i wysokość
1/⬇️ pic.twitter.com/ZCDQtndyH2
O zdarzeniu polską opinię publiczną poinformowała dziś rzecznik Straży Granicznej Anna Michalska."Podczas lotu patrolowego samolotu Turbolet L-410 polskiej Straży Granicznej, podczas operacji Frontex pod dowództwem Rumunii, na terenie operacyjnym wyznaczonym przez Rumunię, miało miejsce niebezpieczne zdarzenie" - przekazała porucznik.
Wskazała, że podczas zdarzenia z rosyjskim myśliwcem 5-osobowa załoga polskich funkcjonariuszy SG utraciła chwilowo kontrolę nad samolotem i straciła wysokość. "Rosyjski samolot bojowy wykonał też przelot tuż przed samym dziobem samolotu SG, przecinając tor jego lotu w niebezpieczniej odległości. Według oceny załogi samolotu wynosiła ona około 5 metrów. Po trzecim podejściu rosyjski myśliwiec oddalił się od polskiego samolotu" - podała rzeczniczka SG. Dzięki umiejętnościom polskich pilotów sytuacja nie zakończyła się tragedią.