Nie wybieram się na film. Właśnie dlatego, że jestem murem za polskim mundurem - mówi nam Joanna Borowiak, poseł Prawa i Sprawiedliwości. O "Zielonej granicy" rozmawiamy z polityk podczas jubileuszowej gali z okazji 12. rocznicy powstania Gazety Polskiej Codziennie.
Po pokazie filmu na festiwalu w Wenecji, wkrótce „Zielona granica” wejdzie do kin w Polsce. Agnieszka Holland obraz strażników-katów pokaże jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. I to mimo zapowiedzi sprzed kilku miesięcy, że technicznie niemożliwe jest ukończenie prac nad produkcją do października br.
- Film pani Agnieszki Holland uderza w bezpieczeństwo Polaków. Zafałszowuje realia, pokazuje absolutną fikcję. Możemy uznać, że to wizja reżysera – mówi nam Joanna Borowiak z Prawa i Sprawiedliwości.
Wskazuje, że film uderza w polskie służby, które bronią polskich granic. - Ale uderza też w polski rząd, który dąży do zagwarantowania pełnego bezpieczeństwa na wschodniej granicy – dodaje.
- Ten film to zwyczajny paszkwil
Dopytywana, czy film widziała, odpowiada: „nie widziałam tego filmu, ale też się na niego nie wybieram. Właśnie dlatego, że jestem murem za polskim mundurem”.
Borowiak podkreśla, że „Polacy chcą być bezpieczni, chcą spokojnie żyć w swoim kraju”.
- Obserwujemy dziś to, co dzieje się na włoskiej wyspie Lampedusa. Nie chcemy, by do takich scen dochodziło u nas. Nie ma więc naszej zgody na przymusową relokację migrantów do Polski