Podczas 12. edycji Festiwalu Script Fiesta odbył się panel dyskusyjny "Jak napisać scenariusz będący reakcją na wydarzenia polityczne". Gośćmi panelu byli twórcy scenariusza filmu "Zielona granica" Gabriela Łazarkiewicz-Sieczko i Maciej Pisuk. Panel dyskusyjny poprzedziła projekcja obrazu.
Twórcy scenariusza "Zielonej granicy" zwrócili uwagę na jego rolę, jako formy manifestu politycznego.
„W jakimś stopniu był to film interwencyjny i dla mnie przynajmniej był (...) rodzajem manifestu politycznego, który miałby swoje określone społeczne skutki”
– powiedział Maciej Pisuk podczas panelu.
Podkreślił, że filmu powstał, by zwrócić uwagę na problem złego traktowania imigrantów na granicy polsko-białoruskiej. „Chodziło o to, żeby ten proceder zatrzymać. Wydaje mi się, że taki jest cel sztuki zaangażowanej” – powiedział Pisuk. Dodał, że film nie miał mówić, na kogo należy głosować w wyborach. „Wskazywaliśmy, co się dzieje, gdzie jest zło i że to zło należy zatrzymać. (…) Nie jest to propaganda, pokazaliśmy pewną rzeczywistość” – mówił scenarzysta.
Zdaniem Pisuka i Łazarkiewicz-Sieczko problem na granicy trwa, wciąż przebywają tam nielegalni imigranci, którym nikt nie chce udzielić pomocy. „Film zachowuje swoją aktualność, w związku z tym odczuwamy gorycz” – przyznała Łazarkiewicz-Sieczko.
Film pojawił się w określonym czasie i kontekście, także politycznym, w okresie poprzedzającym wybory parlamentarne w Polsce.
"Zielona granica" przedstawiała w skrajnie negatywnym świetle polskich strażników granicznych i żołnierzy broniących granicy Polski w czasie kryzysu migracyjnego wywołanego przez reżimy w Moskwie i Mińsku. Nie brakowało komentarzy, że film jest antypolski i antypaństwowy.