Śmierć młodego chłopaka Grzegorza Przemyka w 1983 r. to było coś, co dla mojego pokolenia jest tak naprawdę symbolem PRL - powiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda, który w Warszawie złożył kwiaty przed tablicą upamiętniającą pobitego przez milicjantów maturzystę.
W poniedziałek mija 35. rocznica śmierci brutalnie pobitego przez funkcjonariuszy milicji maturzysty.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: 35 rocznica mordu na Grzegorzu Przemyku
Andrzej Duda powiedział, że śmierć Przemyka to "niezwykle symboliczne wydarzenie tamtej komunistycznej Polski, obok śmierci Bogdana Włosika".
Śmierć w Warszawie młodego chłopaka, maturzysty, w 1983 r. to było coś, co dla mojego pokolenia jest tak naprawdę symbolem PRL. Zniewolenie, kłamstwo i śmierć. Śmierć młodego człowieka, którą ówczesne władze komunistyczne na czele z gen. Jaruzelskim, generałem Kiszczakiem, przede wszystkim za wszelką cenę chciały zatrzeć, za wszelką cenę szukali winnych, ale nie tam, gdzie oni naprawdę byli, czyli przerzucali odpowiedzialność
- mówił prezydent.
Ci, którzy pamiętają tamte czasy, z całą pewnością mają w pamięci to obwinianie sanitariuszy, lekarzy o śmierć Grzegorza Przemyka. (...) Przecież wszyscy doskonale wiedzieli, że zginął pobity, zamordowany tutaj, na komisariacie milicji przez komunistycznych funkcjonariuszy. Cieszę się, że jest dzisiaj z nami młodzież z XVII Liceum im. Frycza Modrzewskiego, do którego chodził Grzegorz Przemyk, bo to jest coś, o czym zawsze powinniśmy pamiętać, jeżeli mówimy o PRL
- dodał.
Prezydent zamieścił też wpis na Twitterze.
35 lat temu w Warszawie na skutek brutalnego pobicia przez MO zmarł Grzegorz Przemyk, 19-letni uczeń Liceum Ogólnokształcącego im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego pic.twitter.com/3lmiuD5QgB
— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) 14 maja 2018
Podczas uroczystości prezydentowi towarzyszyli m.in. podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski i doradczyni prezydenta Zofia Romaszewska.