Powołują się na Konstytucję, "bronią" demokracji, a zachęcają, aby inwigilować pracowników ministerstwa oraz sądów w celu uzyskania informacji o ich prywatnych poglądach politycznych. To nie żart, a świeżutki pomysł Platformy Obywatelskiej.
Dzisiejszy briefing prasowy polityków PO przed Sejmem służył temu, by wykazać... rzekome związki ministra Zbigniewa Ziobry z Ruchem Narodowym.
"Półtora roku temu dokonano haniebnego aktu, symbolicznej egzekucji sześciorga posłów PO w Katowicach. Złożyliśmy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury i od tamtego czasu nic się nie dzieje. Prokuratura przesłuchała i nas i osoby, które dokonały tego haniebnego czynu i nie postawiła nikomu zarzutu, chociaż osoby są znane. A my dlatego dzisiaj też z państwem rozmawiamy, bo dowiedzieliśmy się dlaczego tak się dzieje. Wydaje nam się, że dlatego prokuratura nie działa w tej sprawie, ponieważ jedna z tych osób, zidentyfikowana jako Jakub Kalus, w tamtym czasie pracowała tu, w tym budynku, była pracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości"
- mówiła Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein z Platformy Obywatelskiej.
Słowa wygłaszane przez eurodeputowaną PO szybko zostały zweryfikowane przez Sebastiana Kaletę. Na Twitterze ujawnił on, jak wyglądała ta sprawa. Wspomniana na konferencji osoba została odwołana z delegacji po tym, jak stwierdzono jej udział w manifestacji.
i został usunięty nie z pracy, ale z delegacji, bo jego pracodawcą jest/był sąd, odwołany po wpłynięciu informacji o fakcie jego uczestnictwa we wskazanej manifestacji. Czyli bardzo dawno temu. https://t.co/rYhQptIdO8
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) 8 marca 2019
Słowa Sebastiana Kalety potwierdził wiceminister Patryk Jaki.
"To była osoba, która jest pracownikiem jednego z katowickich sądów i nigdy nie była pracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości; była delegowana z tego sądu. Sąd nam nie przekazał żadnej informacji dotyczącej tego zdarzenia. Sami do tego doszliśmy i cofnęliśmy delegację do sądu. Właśnie z tego powodu"
- powiedział dziennikarzom.
"Ministerstwo Sprawiedliwości natychmiast - w ten sam dzień - po uzyskaniu informacji, że pan Jakub Kalus współpracuje z organizacją, która zorganizowała wydarzenie w Katowicach, a także, że brał w nim udział, zakończyło jego delegację"
- przekazał zastępca dyrektora Departamentu Prawa Administracyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości, rzecznik komisji weryfikacyjnej Witold Cieśla.
Ale politycy PO nie zamierzają odpuścić.
"To naprawdę rzecz niespotykana, żeby ludzie, którzy dokonują symbolicznej egzekucji europosła, którzy mają jawnie poglądy nacjonalistyczne, zajmowali tak prestiżowe nazwiska. Ale to pokazuje szereg związków środowiska PiS-u, Zbigniewa Ziobry właśnie z Ruchem Narodowym i nacjonalistami. Apelujemy do Zbigniewa Ziobry o oczyszczenie się z tych środowisk i o pełne ujawnienie, ile osób z Ruchu Narodowego pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości, jak również w polskich sądach"
- mówił poseł Robert Kropiwnicki.
Teraz najlepsze, p. Kalus został zatrudniony w sądzie w 2013 roku... https://t.co/XPz4eLr0y0
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) 8 marca 2019
To co powiedział Kropiwnicki, oznacza tylko jedno: Platforma Obywatelska apeluje o to, by minister Ziobro sprawdził prywatne poglądy polityczne wszystkich pracowników ministerstwa oraz sądów.
Poseł @RKropiwnicki poszedł dalej, zażądał aby min. @ZiobroPL sprawdził poglądy wszystkich pracowników MS, a ponadto zażądał sprawdzenia poglądów politycznych wszystkich pracowników sądów. https://t.co/eYwdQmMV1R
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) 8 marca 2019
A na "jedynkach" Koalicji Europejskiej znajdą się prominentni działacze dawnego PZPR...