Na nic agitacja i apele totalnej opozycji. Frekwencja na demonstracji przed Sądem Najwyższym w Warszawie była dość mizerna. Zauważył to z właściwą dla siebie „gracją” i „taktem” Lech Wałęsa, który radził protestującym: „Trzeba się rozmnożyć”. Najwyraźniej na zupełnie innej manifestacji był Marcin Kierwiński z PO. Uważa on, że na demonstracji było... dużo osób. Czyżby ktoś miał tu problemy z matematyką?
Wczoraj przed Sądem Najwyższym w Warszawie demonstrowali m.in. politycy opozycji. Na pl. Krasińskich, gdzie mieści się SN. Na miejscu obecna była silna reprezentacja Platformy Obywatelskiej m.in.: Marcin Święcicki, Małgorzata Kidawa-Błońska, Rafał Trzaskowski oraz Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej.
Do protestujących przybył nawet sam Lech Wałęsa, jednak gdy tylko zobaczył, jak jest ich mało od razu wypalił: „Trzeba się rozmnożyć”. Były prezydent był wyraźnie rozczarowany frekwencją. Dał nawet upust swoim emocjom.
- Słuchajcie, ale 100 tys. to was tu nie ma, trzeba się rozmnożyć. (…) Tą liczbą ludzi nic nie zwalczymy - powiedział Lech Wałęsa. - Ja mam już wiele lat. Ktoś musi mnie zastąpić. Wiek trochę mnie wyhamowuje. - skomentował.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wałęsa dotarł na zlot „totalnych”, zobaczył ilu ich jest i palnął: „Trzeba się rozmnożyć”
Te słowa Wałęsy wywołały konsternację w szeregach totalnej opozycji. Marcin Kierwiński przekonywał nawet, że na demonstracji było... dużo osób.
- Nie było 100 tys., ale ludzi przybywało systematycznie. Około godz. 21 było dużo ludzi [...] Uważam, że wszyscy, którzy kochają demokrację powinni tam być- powiedział Kierwiński.
Poseł Platformy przekonywał, że „w zeszłym roku również zaczynało się od mniejszych protestów, a w kulminacyjnym momencie te protesty były bardzo duże”.
Tak wygląda demonstracja, w której według posła Kierwińskiego zgromadziła "dużo osób":
Lech Wałęsa nie będzie zadowolony. pic.twitter.com/cg1IcFjo5H
— Radosław (@bogdan607) 4 lipca 2018
A Lech Wałęsa już dojeżdża. pic.twitter.com/5OsAxVc7EA
— Radosław (@bogdan607) 4 lipca 2018