Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Aktywność w sieci to podstawa. Bartczak: Wbrew malkontentom, wyborcom Konfederacji nie jest daleko do PiS

Czy zwykli sympatycy PiS mogą pomóc swojej partii wygrać wybory? Oczywiście. W dobie dominacji mediów internetowych aktywność zwolenników partii rządzącej będzie tu kluczowa - pisze w "Gazecie Polskiej Codziennie" Bartosz Bartczak.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

Kampania wyborcza się rozkręca. Sondaże ciągle się zmieniają, miasta zapełniają plakatami, a politycy wyruszyli w Polskę na spotkania z wyborcami. W kampanię zaangażowały się doły partyjne, a więc zwyczajni działacze poszczególnych partii, a także sympatycy wszystkich sił politycznych. Jedni roznoszą ulotki, wieszają plakaty, inni tworzą memy i dzielą się w mediach społecznościowych materiałami ideowymi. Bo w sieci też toczy się kampania. I jest ona niezwykle istotna. Dlatego sztaby wyborcze tak wielką wagę przykładają do tweetów na platformie X, postów na Facebooku i filmików na TikToku.

Poszczególne partie mogą wyprodukować jednak setki filmów, tekstów i haseł, ale niewiele zrobią bez pomocy swoich sympatyków. Dlatego tak ważne w kampanii PiS jest zaangażowanie zwykłych ludzi w internecie. Partia Jarosława Kaczyńskiego wciąż ma szansę na samodzielną większość po 15 października. A tym, co może na to wpłynąć, jest właśnie zaangażowanie w sieci, gdzie obóz patriotyczny był ostatnio słabszy – tam ma więc przestrzeń do wzrostu.

Jak działać w sieci

Skuteczność w internecie nie polega na działaniu na ślepo. Media społecznościowe w ostatnich miesiącach nie były zbyt przychylne dla PiS. Przekonywanie internautów, że partia rządząca dotrzymuje obietnic, na niewiele się zda. Trzeba pamiętać, że internet jest domeną młodszych pokoleń, a tym jest bliżej do ugrupowań opozycyjnych. Ale jest pewien kierunek, w którym PiS może, a nawet powinien działać. Chodzi o wyborców Konfederacji.

Partia ta jest wręcz potęgą w internecie i wbrew twierdzeniom malkontentów jej wyborcom nie jest wcale tak daleko do Zjednoczonej Prawicy. Wszystkie sondaże wyraźnie wskazują, że istnieje związek między poparciem dla PiS i Konfederacji. Jeśli jednej partii ono spada, to drugiej rośnie. Widać wyraźnie, że elektoraty partii Kaczyńskiego i Mentzena są płynne i przechodzą raz na jedną, raz na drugą stronę. Wiadomo ponadto, że choć wyborcy Konfederacji są liberalni gospodarczo, to jednak w mniejszym stopniu niż wyborcy KO czy Lewicy. Co więcej, sympatycy formacji Mentzena podzielają wiele punktów programowych rządu Zjednoczonej Prawicy. 

Miejscem spotkania wyborców PiS i Konfederacji są na pewno kwestie polityki zagranicznej. Pisowcy i konfederaci są mocno sceptyczni wobec Unii Europejskiej czy Niemiec – ci drudzy nawet bardziej. Do wyborców Sławomira Mentzena najłatwiej dotrzeć narracją o zagrożeniu ze strony Niemiec. Berlin postrzega Warszawę jako rywala na arenie międzynarodowej i za wszelką cenę chce ograniczyć ważne inwestycje mające zwiększać nasz wzrost gospodarczy. Najłatwiej zatrzymać Polskę w jej pogoni za Niemcami, pomagając Donaldowi Tuskowi wrócić do władzy. Bo były premier zawsze działał w interesie nie swojej ojczyzny, lecz sąsiada zza Odry.

Informacje o napastliwej narracji ze strony Niemiec coraz mocniej rozchodzą się w sieci. Wielu Polaków, a na pewno większość popierających Konfederację, obawia się zakusów Berlina mających osłabić nasz wzrost gospodarczy. Zwykli sympatycy PiS powinni zatem rozszerzać zasięgi postów o zagrożeniu ze strony Niemiec i przypominać, że Konfederacja nie wyklucza poparcia dla gabinetu Donalda Tuska lub Rafała Trzaskowskiego. 

Nie będzie 56 płci

Karta niemiecka może jednak nie wystarczyć, aby pozyskać wyborców Konfederacji. Sporym problemem jest fakt, że pozostają oni pod silnym wpływem krytyki socjalu i rzekomej patologii 500+. Propaganda wymierzona w programy społeczne jest w internecie powszechna. Najbardziej podatni na nią są przede wszystkim studenci. Są w zdecydowanej większości bezdzietni, a niekiedy w ogóle nie planują jeszcze zakładać rodziny. Potencjalni wyborcy Konfederacji dają się omamić wizją skrajnego indywidualizmu, który dąży już nie tylko do „niezależności” od społeczeństwa, ale i od drugiego człowieka. Prezentujący te wizje influencerzy nawołują do traktowania relacji z innymi tylko na zasadzie odniesienia korzyści osobistych. Trudno więc dotrzeć do osób, które poważnie traktują hasło „mój portfel, moja sprawa”, z przekazem wspólnotowym i prorodzinnym.

Na szczęście nie tylko niechęć do socjalu jest w internecie duża. Równie znienawidzona jest poprawność polityczna. Liczba żartów z „56 płci”, „kobiet z brodą”, „imigrujących inżynierach i lekarzach” i „czarnych wikingach z Netflixa” jest porównywalna do liczby żartów z „madek” i „socjalnej patologii”. Jeśli więc szeregowi działacze i sympatycy PiS chcieliby pomóc swojej partii w przeciągnięciu elektoratu Konfederacji, powinni swoją aktywnością w sieci podbijać poglądy przeciw poprawności politycznej. 

Nie będzie tak, jak było

Zwolennicy PiS nie powinni ulegać opinii, że oni i zwolennicy Konfederacji to dwie różne grupy wyborców. Tak naprawdę jedni i drudzy stanowią jedno „plemię”. Prawicowi wyborcy coraz mocniej dochodzą do głosu i mają duży wpływ na wybór władzy w kolejnych europejskich krajach. Najlepszym przykładem są chociażby Węgry, Hiszpania i Włochy. W niektórych państwach Europy Zachodniej doszło do procesu wymiany elit – na uczelniach, w mediach, administracji, sądach i na czele wielkich firm proeuropejskich liberałów zastąpili religijni narodowcy. Potrzeba zarówno budowy nowych elit, jak i reformy klasy średniej powinna łączyć wyborców PiS i Konfederacji. 

Być może powodem tak dużego wzrostu poparcia dla Konfederacji kosztem PiS po 2020 r. było właśnie niezauważenie potrzeby wspierania rodzącej się lokalnej klasy średniej. Nic nie jest jednak stracone. Zwłaszcza teraz, kiedy próbuje się docierać do konfederatów, trzeba przypominać o wspólnych wysiłkach. Bo wyborcy deklarujący głosowanie na partię Sławomira Mentzena to często ludzie, którzy swoją dobrą pozycję ekonomiczną zbudowali m.in. dzięki rządom PiS. Wzrost konsumpcji nastąpił dzięki 500+. Do tego PiS obniżyło podatek PIT dla firm do 12 proc., znacząco podniosło kwotę wolną od podatku i podwyższyło drugi próg podatkowy. W dużym stopniu wzrosła też płaca minimalna. O tym elektorat PiS powinien dyskutować z wyborcami Konfederacji. 

Każdy post jest ważny

Jesienne wybory będą niezwykle ważne, dlatego niezbędne jest zaangażowanie się każdego, nie tylko w roznoszenie ulotek czy wieszanie plakatów, lecz przede wszystkim w tworzenie kontentu w internecie. Memy, posty, lajki i udostępnianie w internecie treści mogą zadecydować o tym, kto będzie rządził od jesieni 2023 r. A kampania internetowa, także ta oddolna, powinna być dobrze ukierunkowana. Dla PiS szczególnie ważni w tej chwili mogą się okazać wyborcy Konfederacji, którzy równie dobrze w jakiejś części zagłosowaliby na Zjednoczoną Prawicę. Pod warunkiem, że się do nich dotrze z przekazem, że to tak naprawdę partia Jarosława Kaczyńskiego, a nie chwiejna Konfederacja dba o ich interesy.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#konfederacja #PiS

Bartosz Bartczak