10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

AGROunia wpadła we własne sidła? Zablokowali drogi, więc część z nich... utknęła w korkach

W Warszawie na placu Zawiszy od 8 rano trwa manifestacja ogólnopolskiego ruchu rolników - AGROunii. Na placu Zawiszy zebrało się kilkuset rolników, którzy będą protestowali do godz. 16. Rolnicy chyba jednak nie do końca przemyśleli dzisiejszy protest - zamknięto przez niego ulice, w efekcie czego powstały korki... w których sami utknęli.

protest AGROunii
protest AGROunii
niezalezna.pl

Czekamy jeszcze na kilka autobusów z rolnikami, ale utknęły gdzieś w korkach - mówił szef AGROunii, Michał Kołodziejczak.

Rzecznik Komendy Stołecznej Policji kom. Sylwester Marczak wyjaśnił, że w związku ze zgromadzeniem wstrzymano ruch w kierunku placu Zawiszy i nie ma możliwości dojazdu w miejsce manifestacji autokarem. Osoby spóźnione muszą tam dotrzeć piechotą.

Kołodziejczak twierdzi, że pod Pałacem Kultury jest grupa rolników, która nie jest przepuszczana na miejsce protestu przez policję.

Apeluję, panowie policjanci. Czekamy na nasze koleżanki i kolegów spod Pałacu. Chyba nie chcecie zaogniać dzisiejszej manifestacji, ale jak będziecie zmuszać, to będziemy pokazywać, kto potrafi więcej i lepiej.

- mówił Kołodziejczak.

Policja jednak zaprzecza, jakoby taka sytuacja miała miejsce.

Na placu Zawiszy rolnicy mają protestować do godz. 13. Następnie przejdą Alejami Jerozolimskimi na rondo Dmowskiego. Manifestacja ma zakończyć się o godz. 16. Plac Zawiszy jest wyłączony z ruchu. Tramwaje dojeżdżają do placu Starynkiewicza.

Do protestu odniósł się minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.

Gdyby rzeczywiście rolnicy protestowali i mieli podobne zdanie, jak organizatorzy tej manifestacji, to należałoby się tym przejmować. Trwają - niezależnie od tego protestu - prace Porozumienia Rolniczego, gdzie eksperci z ponad 100 organizacji rolniczych rozwiązują problemy. W rolnictwie nie ma prostych rozwiązań. Nie tylko w Polsce, ale i w Europie ma ono wiele problemów strukturalnych 

- ocenił Ardanowski.

Dodał, że jest człowiekiem "Solidarności" i całe życie walczył o to, żeby każdy mógł - również publicznie - przedstawiać swoje racje.

Nawet wykrzykując je na ulicy. Być może organizatorzy protestu widzą, że w inny sposób się nie przebiją. Tylko czy tego typu działania, które mają w jakiś sposób zwrócić uwagę na organizatorów, ale odbywają się w jakiejś przestrzeni - ulic czy autostrad - doprowadzą do przekonania społeczeństwa miejskiego do chłopskich racji? Problemem polskiej wsi jest to, że ludzie niezwiązani z rolnictwem coraz mniej rozumieją z tego, czego wieś się domaga 

- powiedział Ardanowski.

Podkreślił, że dla spełniania postulatów rolników m.in. w zakresie większych transferów środków na wieś potrzebna jest społeczna akceptacja.

Część organizacji rolniczych nie chce rozmawiać, nie chce się podzielić z innymi swoją wiedzą, być może dlatego, że tej wiedzy nie mają ich przedstawiciele. Oni uważają, że wszyscy mają z nimi rozmawiać na kolanach. Już nie chcą rozmawiać z ministrem rolnictwa. Odbyłem kilka rozmów z przedstawicielami protestujących i muszę stwierdzić wielką pustkę intelektualną 

- wskazał Ardanowski.

Zdaniem szefa resortu rolnictwa wyrzucanie żywności na ulice jest "złem, grzechem". Zaznaczył, że mogłaby się ona przydać wielu grupom społecznym.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl,

#Warszawa #rolnicy #protest #AGROUnia

redakcja