Znany reżyser Janusz Kijowski, stryj byłego lidera KOD, jest dyrektorem Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Najnowsza „Gazeta Polska” publikuje dowody na to, że kierowana przez Kijowskiego instytucja podpisywała intratne umowy... z Januszem Kijowskim. Co więcej, w imieniu teatru dokumenty te sygnowała zastępczyni dyrektora, prywatnie będąca jego partnerką. Dzisiaj pojawiły się nowe fakty w tej sprawie.
„GP” dotarła i jako pierwsza publikuje dzisiaj skany kilku umów, jakie podpisał kierowany przez Kijowskiego teatr z Januszem Kijowskim. I tak: w lutym 2016 r. instytucja, reprezentowana przez zastępcę dyrektora Beatę Ochmańską, podpisała z Kijowskim - jako osobą prywatną - umowę o dzieło. Jej przedmiotem było „doradztwo i konsultacje artystyczne” przy spektaklu dyplomowym pt. „Zespół Śmierci i Tańca” słuchaczy przyteatralnego studium aktorskiego. Kijowski zainkasował za to - według umowy - aż 20 tys. zł.
Zaledwie trzy miesiące wcześniej Janusz Kijowski podpisał z teatrem, którym kieruje - znów reprezentowanym przez Ochmańską, a więc konkubinę dyrektora - niemalże identyczną umowę. Tym razem na „doradztwo i konsultacje artystyczne” przy spektaklu dyplomowym pt. „W małym dworku”. Kwota: 20 tys. zł.
Sprawa bulwersuje tym bardziej, że Kijowski opiekę artystyczną nad spektaklami studium aktorskiego ma wpisaną w zakres obowiązków dydaktycznych. A zatem poza sporą pensją dyrektorską Kijowski dostaje dziesiątki tysięcy złotych na podstawie umów, jakie podpisuje z nim w imieniu teatru partnerka reżysera.
„GP” dotarła też do dokumentów z kwietnia i maja 2016 r., w których partnerka Kijowskiego - Beata Ochmańska - w imieniu teatru powierza Kijowskiemu reżyserię oraz opracowanie tekstu spektaklu „Sztukmistrz z miasta Lublina”. Obie umowy opiewają łącznie na 80 tys. zł.
Według naszych informacji podobnych dokumentów było więcej. Ile faktycznie takich umów o dzieło w ostatnich latach podpisał Teatr im. Stefana Jaracza z Januszem Kijowskim? Co było ich przedmiotem i ile wynosiła ich wartość? Zapytaliśmy o te kwestie rzecznika olsztyńskiego teatru, ale ten odesłał nas do dyrektora Kijowskiego.
Odpowiedź nadeszła dopiero w tym tygodniu. Ale wysłał ją nie dyrektor Kijowski, lecz jego zastępczyni i partnerka. Treść wiadomości wprawiła nas w osłupienie. Otóż Beata Ochmańska napisała:
Teatr zawierał z panem Januszem Kijowskim umowy o dzieło na reżyserię spektakli, adaptację teatralną powieści oraz konsultacje artystyczne spektakli dyplomowych słuchaczy Policealnego Studium Aktorskiego im. Aleksandra Sewruka. Czynności wykonywane w ramach tych umów nie były związane z pełnieniem przez niego funkcji publicznych na stanowisku dyrektora Teatru. Honoraria uzyskane z tego tytułu wchodzą więc w zakres sfery prywatności pana Kijowskiego i w związku z tym nie mogą być upublicznione.
Okazuje się więc, że nie można uzyskać odpowiedzi na pytania o pieniądze podatników wędrujące do prywatnej kieszeni Janusza Kijowskiego, bo to... naruszanie "zakresu sfery prywatności"!
Niestety - zakres sfery prywatności dyrektor Kijowski rozciąga chyba na cały teatr. Nie dość, że bierze pieniądze z umów, jakie podpisuje z nim w imieniu teatru jego partnerka, to jeszcze - jak ustaliliśmy - zatrudnił na etacie aktorskim swojego zięcia. Grywa on w Olsztynie bardzo rzadko (nawet w tym mieście nie mieszka), ale jego stawki są znacznie większe niż innych aktorów. Dotarliśmy do umowy z października 2017 r., według której zięć dyrektora ma dostawać 1500 zł (za spektakl) za rolę w sztuce "Kredyt". Tymczasem reszta aktorów otrzymuje ok. 200 zł brutto.
Stryj Kijowskiego nazywa protestujących przeciwko niemu członków zespołu teatralnego w Olsztynie "chamami". Zresztą znany jest z aroganckich, często wulgarnych wypowiedzi. "Gdyby pan Gowin posiadał zdolność honorową, to naplułbym mu w twarz. Skoro nie - to obetrę tylko podeszwę" - to o obecnym wicepremierze. „Pan Jaki zawsze był głupkiem i zawsze mówił kompletne bzdury” - to o wiceministrze sprawiedliwości. „Przegraliśmy z polskim chamem. Przegraliśmy z obarczonym rodziną, pozbawionym gustu jełopem przekupionym przez PiS. Przegraliśmy. My - elita. My - naród. My - autorytety, narzucone endeckiemu narodowi w 1989 roku” - to o Polakach i wyborcach PiS.
W Olsztynie - mieście, którego w 1521 r. bronił przed Krzyżakami Mikołaj Kopernik - szczególnie wybrzmiały słowa Kijowskiego na temat świętowania bitwy pod Grunwaldem. "Co jest porywającego w fetowaniu bitwy średniowiecznej, gdzie azjatycka dzicz starła się z cywilizacją zachodnią? Co za sens wydawania milionów na bitwę pod Grunwaldem? [...] Znowu będziemy czcić zwycięstwo dzikich Litwinów, Tatarów i Mazowszan - nad kwiatem europejskiego rycerstwa w 1410 roku; czcić zwycięstwo króla Władysława, które niczego Polsce nie dało. Tylko oddaliło w czasie europejską modernizację kraju” - twierdził reżyser olsztyńskiego teatru.