- Przez półtora roku wszystkie służby specjalne nadzorowane przez rząd PO-PSL nie robiły nic, tylko zajmowały się wyjaśnieniem wątków afery taśmowej. A dzisiaj Donald Tusk stawia absurdalne tezy, chociaż wie, że żadne rosyjskie służby za tym nie stoją, żadni Rosjanie- stwierdził na antenie Telewizji Republika dziennikarz śledczy Piotr Nisztor. - Tak absurdalna hipoteza przez Donalda Tuska wysnuwana jest czymś, co można tylko i wyłącznie położyć na karb jego desperacji - mówił gość Tomasza Sakiewicza w programie "W punkt".
Prokuratura Krajowa upubliczniła w środę wieczorem na swojej stronie sześć protokołów dotyczących zeznań wspólnika biznesowego skazanego za podsłuchy najważniejszych osób w państwie Marka Falenty - Marcina W. Ujawnienie tych materiałów zapowiedział wcześniej prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
W jednym z protokołów możemy znaleźć informację o tym, że Marcin W. nazywa Donald Tuska "szefem wszystkich szefów". Pytany o to, dlaczego użył takiego sformułowania odparł, że Donald Tusk był wtedy nie tylko premierem, ale i - według niego - "szefem największej mafii w Polsce".
Sprawę skomentował na antenie Telewizji Republika dziennikarz śledczy Piotr Nisztor.
- Tak absurdalna hipoteza przez Donalda Tuska wysnuwana jest czymś, co można tylko i wyłącznie położyć na karb jego desperacji. PO miała półtora roku na to, aby tę sprawę wyjaśnić. Zresztą Donald Tusk obiecywał wyjaśnienie - przypomnę, że uciekł z Polski do Brukseli, zostawił swoją partię
- mówił gość Tomasza Sakiewicza w programie "W punkt".
Jak wykazywał, gdyby ta afera nie wybuchła w czerwcu 2014 roku, wówczas proceder trwałby dalej i nagrań byłoby dużo więcej. "Nie sto osób byłoby nagranych, ale może dwa, trzy razy tyle".
- Gdybyśmy tego nie ujawnili (tygodnik "Wprost" - red.), Donald Tusk miałaby jeszcze większy problem, bo cykająca bomba, jaką były te nagrania, były czymś, co było doskonałym elementem szantażu najważniejszych osób w 40 milionowym kraju (...) Gdyby doszło wcześniej do ujawnienia tych taśm, proceder trwałby krócej
- przypomniał, dodając, że "od samego początku Donald Tusk próbował narzucić narrację, iż scenariusz, który doprowadził do ujawnienia afery taśmowej, jest pisany cyrylicą".
- Przez półtora roku wszystkie służby specjalne nadzorowane przez rząd PO-PSL nie robiły nic, tylko zajmowały się wyjaśnieniem wątków afery taśmowej i jednym z kluczowych wątków było nielegalne inwigilowanie, podsłuchiwanie dziennikarzy, w tym mnie. A dzisiaj Donald Tusk stawia absurdalne tezy, chociaż wie, że żadne rosyjskie służby za tym nie stoją, żadni Rosjanie
- podkreślił.
- Nie miałem cienia wątpliwości, że mogły za tym stać jakiekolwiek służby
- dodał.
Zdaniem Nisztora "jeśli ma się pełnię narzędzi do wyjaśnienia tej sprawy (a przez półtora roku pełną gamę narzędzi posiadał rząd PO-PSL), to ja sobie nie wyobrażam, że gdyby tam był nawet cień wskazujący na to, że za aferą taśmową stoją Rosjanie, nie zostałoby to ujawnione".
- Blisko rok po ujawnieniu przez tygodnik "Wprost" afery taśmowej nagrań pułkownik Dariusz Łuczak, który stał na czele ABW, otrzymał awans generalski z rąk ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Proszę sobie teraz wyobrazić, jak to wszystko czytać? Skoro Donald Tusk mówi, że cała afera była pisana rosyjskim alfabetem, a człowiek, który jest nadzorującym kontrwywiad dostaje awans na generała? Jeśli dziś Donald Tusk twierdzi, że stoją, rzekomo, za aferą taśmową Rosjanie, to jaką to wystawia opinię szefom służb specjalnych i współpracownikom Tuska?
- pytał.