Lech Wałęsa od wielu lat walczy z osobami, które mówią wprost o jego niejasnej przeszłości, współpracy z SB czy obecnej walki z demokratycznie wybraną władzą. Wygląda na to, że były prezydent postanowił w końcu odpowiedzieć na wszelkie wątpliwości. Napisał na Twitterze, że prosi o pomoc w zbieraniu uwag na temat jego zachowań czy życiorysu. Zaapelował do internautów, by wpisywali, co im się w Wałęsie nie podobało.
Jest jednak jedno "ale". Dodał do tego, że... największe kłamstwa i absurdalne pomówienia skieruje do sądu. Czyli, krótko mówiąc, albo chwalicie, albo widzimy się na sali sądowej.
Proszę o pomoc w zbieraniu uwag które się Państwu nie podobały w moich zachowaniach czy w życiorysie. Na wszystkie te uwagi czy pretensje odpowiem tu publicznie ale największe kłamstwa i absurdalne pomówienia skieruję do sądu.
— Lech Wałęsa (@PresidentWalesa) 4 lutego 2019
Ankieta wzbudziła duże wątpliwości czytelników, bo - jak to? Pytać o kontrowersje i jednocześnie mieć świadomość, że za komentarz można być pozwanym? Coś tu nie gra...
Jedna z użytkowniczek Twittera - Agata - zapytała
To w końcu można pytać, czy nie można?
— Agata (@AgataSztyc) 4 lutego 2019
Inna osoba odpowiedziała:
Można. Ale odpowiedzi w Sądzie.
— Tomasz (@Heksagonalny) 4 lutego 2019
Po czym Agata skwitowała...
A to nie skorzystam.
— Agata (@AgataSztyc) 4 lutego 2019
I niech to będzie najlepsze podsumowanie "ankiety" Wałęsy.