- Przyjaciel jest kimś, kto nas szanuje i jest przez nas szanowany – nie dzięki bogactwu, ale na podstawie jedności myśli - przypomniał abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. w katedrze św. Michała w Veszprém na Węgrzech odprawionej w ramach obchodów Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej. - Prawdziwa przyjaźń nie jest ekskluzywna, zamknięta w swoim własnym gronie, ona otwiera się na innych, kreśląc w ten sposób nowe perspektywy na przyszłość - stwierdził przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
W liturgii uczestniczyli prezydenci obu państw: Andrzej Duda i János Áder z małżonkami. Mszę koncelebrowali m.in. prymas Węgier kard. Péter Erdő i przewodniczący Konferencji Episkopatu Węgier bp András Veres.
Swoje przemówienie metropolita poznański rozpoczął od zacytowania po węgiersku i po polsku słynnego przysłowia: „Polak, Węgier – dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki, oba zuchy, oba żwawi, niech im Pan Bóg błogosławi”.
Zastanawiając się, czym jest przyjaźń, hierarcha wskazał, że „kto chce być przyjacielem, ten musi szukać prawdy o sobie i o przyjacielu, a nie jest to łatwe”, gdyż każdy „proces poznawania siebie owocuje nie tylko odkrywaniem swoich zalet, lecz także swoich wad i niedociągnięć”.
- Tylko przyjaciel potrafi mówić o nich tak, żeby nas to zmieniało i zachęcało do pracy nad sobą
- stwierdził abp Gądecki.
Dodał, że przyjaźń oznacza „szczerość, zaufanie, dzielenie się smutkami i radościami, dodawanie otuchy, niesienie pociechy, wspomaganie przykładem”.
- Zakłada ona i rozwija wielkoduszność, bezinteresowność, sympatię i solidarność. Jeśli przyjaźń ma być wierna i szczera wymaga wyrzeczeń, prawości, wzajemności szlachetnych i godziwych przysług. Od przyjaciela oczekuje się w sposób szczególny gotowości do poświęcenia
- mówił przewodniczący KEP. Ponadto prawdziwa przyjaźń „nie pozwala się zniszczyć przez zawiść. Nie ulega ochłodzeniu z powodu podejrzeń. Wzrasta pośród trudności. Przyjaciel nie zdradza, ani nie mówi o mnie źle, nie pozwala też na krytykowanie nas pod naszą nieobecność, występuje w naszej obronie”.
- Przyjaciel jest kimś, kto nas szanuje i jest przez nas szanowany – nie dzięki bogactwu, ale na podstawie jedności myśli. Prawdziwa przyjaźń jest bezinteresowna, gdyż bardziej polega na dawaniu niż na otrzymywaniu; nie szuka własnej korzyści, lecz dobra przyjaciela. Dobrze powiedział o przyjacielu ten, kto go nazwał „połową swojej duszy”
- zauważył metropolita poznański, dodając, że przyjaciele „mają wspólny cel”.Przypomniał, że „Polaków z Węgrami łączą pradawne więzy braterstwa”.
- W X wieku – prawie równocześnie – weszliśmy razem do rodziny narodów chrześcijańskich i połączył nas ten sam chrzest święty. Chrzest Polski miał miejsce w 966 roku, chrzest Węgier w 974 roku. Fakt ten połączył nas z Rzymem i kulturą chrześcijańską. Łączą nas także święci. Św. Wojciech i córka Ludwika Wielkiego, Jadwiga Andegaweńska, koronowana w 1384 roku na króla Polski, apostołka Litwy, święta patronka Polski
- wyliczał hierarcha.Zwrócił uwagę, że łączą nas także wybitni władcy, m.in. Ludwik I Wielki, Władysław III Warneńczyk, Stefan Batory. Łączą nas również „wspólne klęski”, ale i „wspólne zwycięstwa”, a także pomoc jaką Węgry udzieliły Polsce podczas wojny polsko-bolszewickiej, w okresie II wojny światowej, oraz „wspólne doświadczenia związane z życiem pod panowaniem komunistycznym”, w tym masowe oddawanie krwi i przekazywanie lekarstw dla uczestników rewolucji węgierskiej w 1956 r. Łączy nas wreszcie „wspólne odzyskanie wolności” w wyniku Jesieni Ludów w 1989 r.
- W świetle tej wspólnej historii trzeba zabiegać o to, aby Węgry i Polskę łączyła nas nie tylko wspólna przeszłość, ale również wspólna przyszłość
- zaapelował przewodniczący KEP.
Swe przemówienie zakończył słowami: „Niech żyją Węgry! Niech żyje Polska!”.